tag:blogger.com,1999:blog-6078921970733221235.post1710203429303981368..comments2023-06-24T03:28:59.077+02:00Comments on Czytam to i owo...: PIKNIKI Z KLASYKĄ: Katherine Mansfield - opowiadaniaTarninahttp://www.blogger.com/profile/05403161134434208555noreply@blogger.comBlogger38125tag:blogger.com,1999:blog-6078921970733221235.post-76529513982966579102017-10-10T19:12:01.969+02:002017-10-10T19:12:01.969+02:00Wspaniale, że mówisz, będę miała go na oku (najpie...Wspaniale, że mówisz, będę miała go na oku (najpierw do Maminej kolekcji, a potem oczywiście do własnej lektury pożyczkowej ;-)).Pyzahttps://www.blogger.com/profile/10400245090613577999noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6078921970733221235.post-65372205085879195072017-10-10T19:11:30.453+02:002017-10-10T19:11:30.453+02:00Ten komentarz został usunięty przez autora.Pyzahttps://www.blogger.com/profile/10400245090613577999noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6078921970733221235.post-91931823145346074692017-10-10T16:12:14.564+02:002017-10-10T16:12:14.564+02:00Pyzo, porzucając już temat Mansfield, fabuła jest ...Pyzo, porzucając już temat Mansfield, fabuła jest jak najbardziej wciągająca, więc da się czytać. A poza tym odkryłam właśnie, że jeszcze w tym miesiącu ma się ukazać przekład właśnie tego "Lorda Johna", którego Ci polecałam, jako "Lord John i Bractwo Ostrza". Opis na stronie wydawnictwa jest hmmm... nie najlepszy, delikatnie mówiąc, ale nie zrażaj się ;)Tarninahttps://www.blogger.com/profile/05403161134434208555noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6078921970733221235.post-12466215861173734142017-10-02T11:50:27.666+02:002017-10-02T11:50:27.666+02:00Masz rację, bo to wysłanie Laury (fabularnie nie d...Masz rację, bo to wysłanie Laury (fabularnie nie do przecenienia, bo przełomowe dla bohaterki) jest w sumie takim zrzuceniem z siebie ciężaru, w dodatku zupełnie bezwzględnym wobec własnego dziecka. Ale mimo wszystko skojarzyło mi się z panią Jellyby z "Samotni", która też starała się "uszlachetniać" kosztem swoich dzieci.<br /><br />Co do Stanleya: no tak, z tym że to jest egocentryzm podparty jeszcze wrażeniem "jestem panem domu", podczas gdy nie dość, że wszyscy mają go, delikatnie mówiąc, raczej gdzieś z boku, to jeszcze chyba tylko on nie zauważa relacji swojej żony i dzieci, wręcz przeciwnie, jest zadowolony.<br /><br />O nie, to mnie zmartwiłaś -- niestety oryginały nie wchodzą w grę, ale póki co Mama nie narzekała właściwie, poza jakimiś drobnymi uchybieniami, może jednak wciągająca fabuła wynagradza tu braki? Chociaż rzeczywiście, smutek :-(.Pyzahttps://www.blogger.com/profile/10400245090613577999noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6078921970733221235.post-48699360440618948572017-10-02T10:52:53.258+02:002017-10-02T10:52:53.258+02:00Moim zdaniem też. Im bardziej powierzchownie odbie...Moim zdaniem też. Im bardziej powierzchownie odbiera się życie, tym łatwiej się żyje, co zresztą też pokazuje opowiadanie "The Garden Party". Tak nawiasem mówiąc, moim zdaniem próg skandalicznego braku wrażliwości rodzina Sheridanów przekracza nie urządzając zabawę, podczas gdy w sąsiednim domu leży nieboszczyk (w pewnym sensie wszyscy na co dzień zachowujemy się podobnie, bo codziennie docierają do nas wiadomości o mniejszych lub większych tragediach. "Ach, to straszne!", myślimy sobie, po czym spokojnie wracamy do spożywania obiadu), ale wtedy, kiedy matka wysyła Laurę z koszykiem pozostałości z przyjęcia. Moim zdaniem o jest coś innego niż ta dickensowska "dobroczynność przez teleskop", o której napisałaś. Coś jeszcze gorszego.<br />A wracając do Stanleya - ja tę scenę odebrałam inaczej. On jest takim głupiutkim egocentrykiem, jednym z tych mężczyzn, którzy mentalnie pozostaną siedemnastolatkami do końca życia (przepraszam siedemnastolatków, którzy poczuli się urażeni). On naprawdę wyobraża sobie, że jest pępkiem świata, więc jest święcie przekonany, że żona po prostu musi bardzo cierpieć z powodu jego chłodnego zachowania rano. I żałuje tego. Moim zdaniem martwi się szczerze, ale o głębi jego uczuć świadczy zakup rękawiczek.<br /><br />Zmieniając temat: jeśli Twoja mama kompletuje serię w polskim przekładzie, to muszę powiedzieć, że te tłumaczenia niestety nie są dobre. Pomijam już tu kwestię gładkości ich języka polskiego, no ale żeby pomylić np. "hair ribbon" z "hairy rabbit"... Tak że dają dosyć słabe pojęcie o tym, jak wygląda oryginał :) Choć może te ostatnie książki z cyklu "Obcej" są już lepiej tłumaczone. Z książek o Lordzie Johnie wydano u nas tylko pierwszą, ale ta, którą Ci polecałam jest dużo lepsza. Tarninahttps://www.blogger.com/profile/05403161134434208555noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6078921970733221235.post-47459417687640991852017-10-01T11:34:15.399+02:002017-10-01T11:34:15.399+02:00Moim zdaniem -- zdecydowanie mniej. A scenę z ręka...Moim zdaniem -- zdecydowanie mniej. A scenę z rękawiczkami odebrałam trochę tak, że Stanley chciał zrobić żonie przykrość, żona tego nie zauważyła, ale ta jego poza "och, skrzywdziłem cię" to była właśnie poza, nie wyrzut sumienia. Co poświadcza zresztą zakup rękawiczek: myślał właściwie o swojej przyjemności -- "nauczka" dana żonie stała tu na tym samym poziomie, co zakup upragnionej części garderoby. Nie wiem, czy jasno to tłumaczę, ale tak to odebrałam :-).<br /><br />Dopisuję sobie do listy! W ogóle po Twoim wpisie mam chrapkę na Dianę Gabaldon, ale cierpliwie czekam, aż Mama moja skompletuje całą serię i zamierzam ją wtedy jej niecnie podkraść ;-).Pyzahttps://www.blogger.com/profile/10400245090613577999noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6078921970733221235.post-16585180718939663282017-10-01T10:15:50.851+02:002017-10-01T10:15:50.851+02:00Zdecydowanie Stanley bardzo mało rozumie. Pytanie,...Zdecydowanie Stanley bardzo mało rozumie. Pytanie, czy gdyby rozumiał więcej, byłby bardziej, czy mniej szczęśliwy. Sytuacja z rękawiczkami? W zasadzie to nie ma w tym nic złego, że facet kupił sobie rękawiczki. Choć to akurat w przypadku kogoś, kto przez cały dzień zamartwia się, czy obraził żonę, inny zakup wydawałby się bardziej naturalny ;)<br /><br />OK. To polecam Ci taki niestandardowy przykład wspaniałego mężczyzny: "Lord John and the Brotherhood of the Blade" Diany Gabaldon. To jest co prawda ze środka cyklu, ale nie stanowi to problemu przy czytaniu. Rzecz dzieje się podczas wojny siedmioletniej. Poza tym jest przygoda, zagadka kryminalna i tajemnice przeszłości. W pewnym sensie jest to również romans (tak w stronę melodramatu), tylko nie ma w nim kobiety ;)Tarninahttps://www.blogger.com/profile/05403161134434208555noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6078921970733221235.post-52158571283195865542017-09-30T09:14:01.253+02:002017-09-30T09:14:01.253+02:00Z tym, że Stanley to jest taka postać, która nie w...Z tym, że Stanley to jest taka postać, która nie widzi, że coś robi nie tak (sytuacja z rękawiczkami, scena z kąpielą z Troutem) i na tym też polega problem z nim, mam wrażenie.<br /><br />No ba! :-)Pyzahttps://www.blogger.com/profile/10400245090613577999noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6078921970733221235.post-52134626813296538012017-09-30T00:27:37.633+02:002017-09-30T00:27:37.633+02:00Mnie bardzo irytowało to, że Stanley sam sobie nie...Mnie bardzo irytowało to, że Stanley sam sobie nie weźmie kapci i nie posłodzi herbaty. Ta jego poza właściciela haremu jest nieznośna i równocześnie żałosna. Z drugiej strony - co konkretnie można mu zarzucić? Przecież robi to, czego się od niego oczekuje, utrzymuje nie tylko żonę i dzieci, ale też teściową i szwagierkę, wiec nie ma co się dziwić, że liczy na coś w zamian. Być może Stanley też jest obsadzony w roli, która nie bardzo mu odpowiada? Te dwa opowiadania o Burnellach są chyba właśnie o tym: nudnawym teatrze życia, w którym wszyscy albo chcą, albo muszą grać kogoś, kim nie są. <br /><br />Co bym poleciła? Masz na myśli książki o wspaniałych mężczyznach? :)Tarninahttps://www.blogger.com/profile/05403161134434208555noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6078921970733221235.post-45510711021898152322017-09-30T00:00:02.435+02:002017-09-30T00:00:02.435+02:00Listy to pewnie całkiem dobry pomysł, bo przyznam,...Listy to pewnie całkiem dobry pomysł, bo przyznam, że po tych kilku opowiadaniach ciekawi mnie, czy rzeczywista postać autorki jest zgodna z jej obrazem, jaki sobie na ich podstawie stworzyłam.<br />Ta metafora z mgłą jest rzeczywiście bardzo ładna, ale różnie ją można rozumieć. Po pierwsze mgła jako coś delikatnego i ulotnego - pasuje, a jakże. Ale mgła też dusi, osacza i przytłacza więc całe szczęście, że tylko po pięć deko.Tarninahttps://www.blogger.com/profile/05403161134434208555noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6078921970733221235.post-7276591402038554912017-09-29T09:23:24.004+02:002017-09-29T09:23:24.004+02:00Być może ten aloes jest czytelnym odsyłaczem do no...Być może ten aloes jest czytelnym odsyłaczem do nowozelandzkości, chociaż muszę przyznać (jako osoba hodująca aloesy na oknie w doniczce ;-)), że mnie to co prawda zastanowiło, ale nie odesłało tam tak wprost.<br /><br />To prawda, w ogóle te opisy pejzaży i przyrody są u Mansfield takie nienużące, a właśnie -- eleganckie. Porcjowana mgła -- w sedno :-). Pyzahttps://www.blogger.com/profile/10400245090613577999noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6078921970733221235.post-42930030709111098902017-09-28T23:13:12.627+02:002017-09-28T23:13:12.627+02:00Ja najpierw czytałam Dziennik i Listy (polecam jeś...Ja najpierw czytałam Dziennik i Listy (polecam jeśli na opowiadania nastroju brak, zwłaszcza listy. We wstępie pojawiło się wspomnienie - jako to listy Mansfield towarzyszyly autorowi w obozie jenieckim jako jedyna lektura. Myślę że to by Katherine naprawdę ucieszyło). No więc w każdym razie wiedziałam, że to Nowa Zelandia. W Dzienniku Katherine przywołuje szkołę i pytanie nauczyciela czy kogokolwiek ścigał kiedyś byk (?!!) Katherine podniosła rękę (choć nigdy jej byk nie gonił jako żywo) na co nauczyciel miał odpowiedzieć "To się nie liczy, ty jesteś małą dzikuską z Nowej Zelandii". I jeszcze ten aloes kwitnący w ogrodzie w jednym z opowiadań od razu mi zdradził, że nie o Wyspy Brytyjskie chodzi :)<br />Zachwyciło mnie w tych opowiadaniach że głos narratora jest taki kojąco chłodny, ale równocześnie - orzeźwiający, z ostrogą jeśli można tak powiedzieć. Jak jesienne powietrze, niewidzialny ale elektryzujący. I taki spostrzegawczy. Paradoksalnie i zupełnie od czapy przypomniała mi się książka Azar Nafisi i jedna z jej studentek, która z kursu literatury angielskiej w Teheranie zapamiętała Wielkiego Gatsby'ego - tę scenę kiedy Gatsby widzi Daisy a jej twarz jest mokra od deszczu. Opowiadania Mansfield sa właśnie pełne takiego czegoś. A Bojarska bodaj porównywała książki z jej opowiadaniami do porcjowanej mgły - po pięć deko, opakowanie zastępcze. To też dobrze oddaje doświadczenie z Mansfield.Hannahhttps://www.blogger.com/profile/10012824910534667153noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6078921970733221235.post-63754170362276242822017-09-28T16:52:00.564+02:002017-09-28T16:52:00.564+02:00Hm, muszę powiedzieć, że mnie się chce -- imponuje...Hm, muszę powiedzieć, że mnie się chce -- imponuje mi jakoś ta klarowność i to, że czytam i nie dostaję samych jasnych odpowiedzi, ale jest tam jeszcze sporo oddechu, jak na tak krótką formę. Jasne, to nie jest taka proza, którą bym połknęła naraz akurat w tym momencie -- ale z przyjemnością będę sobie myślała, że istnieje, i wracała do niej.<br /><br />Stanley... Chyba wszystko razem: jego pyszałkowatość, stosunek do innych, których uważa za sobie podległych (kobiety) lub biedniejszych (Trout), przekonanie o swojej nieomylności i wspaniałości, o tym, że każdy jego ruch pilnie się śledzi i zamartwia, jeśli nie okaże dobrego serca. Mało co w tej postaci nie jest żałosne, jakby się tak zastanowić...<br /><br />A co byś poleciła :-D?Pyzahttps://www.blogger.com/profile/10400245090613577999noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6078921970733221235.post-10269798692542347522017-09-28T16:49:05.335+02:002017-09-28T16:49:05.335+02:00Albo jesteśmy nieczuli na nowozelandzkie klimaty ;...Albo jesteśmy nieczuli na nowozelandzkie klimaty ;-).Pyzahttps://www.blogger.com/profile/10400245090613577999noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6078921970733221235.post-72943802081708433892017-09-28T10:54:36.134+02:002017-09-28T10:54:36.134+02:00Dobra, zdecydowanie tu się zgadzamy. Ale czy chce ...Dobra, zdecydowanie tu się zgadzamy. Ale czy chce mi się to czytać? Żałuję, że nie natknęłam się na Mansfield wcześniej, wtedy, kiedy moim ulubionym gatunkiem literackim była przygnębiająca książka o życiu, w której nic się nie dzieje. Opowiadania Mansfield są bardzo pesymistyczne w swojej wymowie, tutaj nawet postaci bardzo zadowolone ze swojego życia (Stanley) są w gruncie rzeczy przegrane, nawet jeśli nie do końca to do nich dociera. Jakimś momentem wytchnienia są tu opisy zabaw dzieci, w których są przebłyski humoru (w oryginale dzieci też dosyć śmiesznie mówią, nie wiem jak to wypada w przekładzie). Ale nawet te zabawy są przesycone jakimś smutkiem, starsze (Isabel jest świetnie pokazana) terroryzują młodsze, bezgłowy korpus kaczki biega po podwórku itp.<br /><br />Pyzo, odpowiadając na Twoje pytanie: chyba taką, w której występują wspaniali mężczyźni ;). O Stanleyu Burnellu tego niestety nie można powiedzieć. A właściwie jak Wam się wydaje, co czyni go taką żałosną postacią?Tarninahttps://www.blogger.com/profile/05403161134434208555noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6078921970733221235.post-35302166417904986882017-09-28T10:33:21.721+02:002017-09-28T10:33:21.721+02:00Być może akurat wybrałyśmy opowiadania mało reprez...Być może akurat wybrałyśmy opowiadania mało reprezentatywne, jeśli chodzi o miejsce akcji, dla całości jej twórczości.Tarninahttps://www.blogger.com/profile/05403161134434208555noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6078921970733221235.post-16420152595619324322017-09-27T18:37:57.738+02:002017-09-27T18:37:57.738+02:00Dla mnie Mansfield jest na wskroś brytyjska i nawe...Dla mnie Mansfield jest na wskroś brytyjska i nawet przez myśl mi nie przeszło, że akcja się rozgrywa w jakichś egzotycznych plenerach.Piotr (zacofany.w.lekturze)https://www.blogger.com/profile/05087252794161905215noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6078921970733221235.post-18178568743587836782017-09-27T18:36:32.644+02:002017-09-27T18:36:32.644+02:00Tarnino, zdecydowanie Dobra Literatura, z przebłys...Tarnino, zdecydowanie Dobra Literatura, z przebłyskami Wielkości :DPiotr (zacofany.w.lekturze)https://www.blogger.com/profile/05087252794161905215noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6078921970733221235.post-28691061160726766822017-09-27T16:04:31.026+02:002017-09-27T16:04:31.026+02:00Jest coś w tym, co piszesz -- przyznaję, że to nie...Jest coś w tym, co piszesz -- przyznaję, że to nie są opowiadania, w które się wpada z uszami myśląc "ale co to będzie?", ale wszystko jest tak elegancko podane i przedstawione, że czytało mi się to przyjemnie. Coś jak z jedzeniem ciasta, które jest bardzo przyjemne dla oka i równocześnie okazuje się, że smakuje wybornie.<br /><br />A co masz na myśli przez "niedobrą" literaturę :-)?Pyzahttps://www.blogger.com/profile/10400245090613577999noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6078921970733221235.post-10310793012286888912017-09-27T16:02:51.307+02:002017-09-27T16:02:51.307+02:00Mnie dopiero oświeciło później -- zasugerowałam si...Mnie dopiero oświeciło później -- zasugerowałam się Lawrencem i byłam przekonana, że rzecz się dzieje na Wyspach Brytyjskich.<br /><br />Usiłowałam coś znaleźć na ten temat, ale nie powiodło mi się jakoś szczególnie.Pyzahttps://www.blogger.com/profile/10400245090613577999noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6078921970733221235.post-79593907317538629862017-09-27T15:46:15.180+02:002017-09-27T15:46:15.180+02:00A wracając do tematu, kiedy czytałam te opowiadani...A wracając do tematu, kiedy czytałam te opowiadania, to przyszło mi do głowy, że to jest taki idealny przykład Dobrej Literatury. To znaczy tego, co wykształcony człowiek winien uznawać za dobrą literaturę. Od razu widać, jakie to jest kunsztowne, jakie eleganckie (i wszystkie wyżej wymienione przymiotniki). Zero kiczu, żadnych niezręczności. Natomiast jeśli chodzi o moje osobiste preferencje, to ostatnio chyba bardziej pociąga mnie "niedobra" literatura ;)Tarninahttps://www.blogger.com/profile/05403161134434208555noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6078921970733221235.post-29011559557808124312017-09-27T15:38:44.615+02:002017-09-27T15:38:44.615+02:00Ja zaczęłam czytać wiedząc, że te opowiadania nawi...Ja zaczęłam czytać wiedząc, że te opowiadania nawiązują do nowozelandzkiego dzieciństwa autorki, więc raczej nie spodziewałam się, że będą usytuowane gdzie indziej. Ale mimo tej wiedzy i różnych drobnych wskazówek i egzotycznych roślin (akurat aloes jak sądzę równie dobrze mógłby się znaleźć w angielskim ogrodzie :)), jakoś Nowa Zelandia nie przebiła się przy czytaniu na inny poziom mojej świadomości. Chyba dlatego, że te opowiadania mają taki uniwersalny posmak, bardziej proza psychologiczna niż obyczajowa.<br /><br />Według mnie raczej kezja albo kezaja (ale pewności nie mam) i sądzę, że raczej funkcjonuje jako osobne pełnoprawne imię.Tarninahttps://www.blogger.com/profile/05403161134434208555noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6078921970733221235.post-52999750589558947192017-09-27T13:50:13.824+02:002017-09-27T13:50:13.824+02:00Orzeszkową bardzo popieram, wiadomo :)Orzeszkową bardzo popieram, wiadomo :)Piotr (zacofany.w.lekturze)https://www.blogger.com/profile/05087252794161905215noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6078921970733221235.post-9694960374188170812017-09-27T13:47:43.705+02:002017-09-27T13:47:43.705+02:00Nie jest to zły pomysł, choć u mnie teraz w pierws...Nie jest to zły pomysł, choć u mnie teraz w pierwszym rzędzie jest jakaś akcja z Orzeszkową w początkach nowego roku ;-).Pyzahttps://www.blogger.com/profile/10400245090613577999noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6078921970733221235.post-90090375831773215422017-09-27T13:43:22.873+02:002017-09-27T13:43:22.873+02:00Liczę, że Iwaszkiewicz przedwojenny był lepszy niż...Liczę, że Iwaszkiewicz przedwojenny był lepszy niż powojenny, i kiedyś się zagłębię w tej wszystkie klasyczne Brzeziny. Ale nie mam ciśnienia, więc wciąż tak leżą te dwa tomy opowiadań. Może ktoś kiedyś urządzi miesiąc z Iwaszkiewiczem wzorem Marca z Marią Kuncewiczową, który trwał pół roku :)<br />Piotr (zacofany.w.lekturze)https://www.blogger.com/profile/05087252794161905215noreply@blogger.com