Konkurs zakończył się wczoraj o godz. 23:59 59s. Dziękuję wszystkim za udział w zabawie i podzielenie się ze mną książkowymi wspomnieniami z dzieciństwa. Wasze typy w dużej części pokrywają się z moimi - bardzo lubiłam i Astrid Lindgren, i Adama Bahdaja, i wszystkie "Tytusy" - tak, myślę, że komiks to też książka :) Marzyłam o niebieskim koraliku, jaki miała Karolcia, i skrupulatnie badałam wszystkie szpary w podłodze - cóż, bez rezultatów ;) Tylko "Kanapony" wymienione przez Monikę chyba jakoś nigdy nie wpadły mi w ręce. Do zestawu stworzonego przez Was dodałabym jeszcze Marka Twaina, ależ się zaśmiewałam z przygód Tomka i Hucka! A Tomka Sawyera dodatkowo podziwiałam za wynalezienie wielce skutecznego sposobu malowania płotu. Jeżeli jednak miałabym wybrać tylko jedną książkę dzieciństwa, bez której ani rusz, to chyba byłyby to "Dzieci z Bullerbyn". A ponieważ pora roku temu sprzyja, przypomnijmy sobie, jak obchodzi się Gwiazdkę w Bullerbyn:
Rankiem w dzień wigilijny obudziłam się bardzo wcześnie i pobiegłam do kuchni tylko w koszuli i - oj, jak tam było pięknie! Na podłodze leżały nowe gałgankowe chodniki, poręcz wokół pieca owinięta była białą, zieloną i czerwoną karbowaną bibułą, wielki, rozsuwany stół zasłany był świątecznym obrusem, a wszystkie miedziane rondle były świeżo wyczyszczone. Ucieszyłam się tak ogromnie, że uściskałam mamusię.
(...)
W domu Lasse, Bosse i ja ubraliśmy naszą choinkę. (...) Potem poszliśmy do kuchni i maczaliśmy sobie kawałki chleba w wielkim rondlu, w którym gotowała się kiełbasa i szynka. Ach, jakże to było doskonałe!
A potem nie pozostawało już nic innego, jak CZEKAĆ! Lasse powiedział, że te godziny po południu w dzień wigilijny, gdy się tylko chodzi i czeka, i czeka, to jest coś takiego, od czego ludzie siwieją.
- Astrid Lindgren, "Dzieci z Bullerbyn". Przełożyła Irena Wyszomirska
Nasza Księgarnia, Warszawa 1957.
Pozostał mi jeszcze miły obowiązek ogłoszenia zwyciężczyni konkursu. Udział wzięło 7 osób, a maszyna losująca wyłoniła...
...autorkę szóstego komentarza! Jest nią lucy.nazka. Gratuluję! ("Ronję" też bardzo lubiłam i mam wielką ochotę ją sobie przypomnieć).
Och, jakim ja jestem "dzieckiem z Bullerbyn" w sercu:) Zimowe fragmenty powinno się maluchom czytać w Wigilię:)
OdpowiedzUsuńA letnie przez cały rok :)
Usuń"Dzieci z Bullerbyn" i Ronja córka zbójnika" należą do moich ulubionych dziecięcych książek i nadal je sobie podczytuję. Czytałam gdzieś, że w różnych krajach popularne były różne książki autorstwa Astrid Linddgen i tak w krajach byłego ZSRR popularny był bardzo Karlsson, a w Polsce właśnie "Dzieci z Bullerbyn".
OdpowiedzUsuńWylosowanej zwyciężczyni gratuluję wygranej.
To ciekawe, ja akurat "Karlssona" nie czytałam (czyli jakby się zgadza). Być może popularność poszczególnych książek wiąże się z przekładem? A może "Karlsson" był promowany w ZSRR, bo uznano, że ma jakieś szczególnie "socjalistyczne" wartości? "Dzieci z Bullerbyn" były u nas lekturą szkolną, co na pewno wpłynęło ich popularność - chociaż mnie mama czytała tę książkę, kiedy miałam kilka lat i sama jeszcze nie umiałam :)
UsuńAstrid Lindgren potrafi rozgrzac serce:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubilam tez Akademie Pana Kleksa, o czym nie wspomnialam. I sluchalam tez bajek na plytach:) Gaske Balbinke, Jacka i Agatke. Ktoz to jeszcze pamieta;)
Oj, Astrid L. Dzieci z Bullerbyn. Nowy Ślad Czarnych Stóp.
OdpowiedzUsuń