wtorek, 20 czerwca 2017

PIKNIKI Z KLASYKĄ: Henry James w wersji dla pobożnych polskich panienek, czyli "Dwór w Haliniszkach" Emmy z Jeleńskich Dmochowskiej



Przyznam się, że to skojarzenie z Henrym Jamesem nasunęło mi się dopiero w części drugiej, kiedy akcja powieści przenosi się do Rzymu (bo wcześniej to coś jakby wyprana z poczucia humoru L.M. Montgomery): schyłek XIX w., emigranci i turyści błąkający się wśród ruin starożytności, duszna atmosfera przyjęć w rzymskich pałacach, towarzystwo nie tak wykwintne, za jakie chciałoby uchodzić, młoda kobieta wchodząca w życie, uchodząca za majętną, opleciona siecią plotek i towarzyskich intryg, wydana na pastwę bezwzględnych opiekunek i czającego się gdzieś zblazowanego, zepsutego i podupadłego arystokraty, uchodzącego za czarującego. A to wszystko lekko nudnawe, obficie polane sosem z długich opisów przeżyć wewnętrznych bohaterów (wybacz, Henry). Oczywiście Dmochowska Henrym Jamesem nie jest i to wszystko podane jest w wersji light, odpowiedniej dla pobożnych polskich panienek (dużo jest o nieszczęśliwym narodzie i kościele Katolickim).