"Dworzec Saint-Lazare, w poczekalni zmarlaki dryfują w zwartych grupach i widzę ich, jak wymykają się przez drzwi podmiejskich pociągów. Ulica Amsterdam, wychodzą z kabaretu Monseigneur, zielonkawi, ale w o wiele lepszym stanie niż ci poprzedni. Ciągnę dalej moją wędrówkę. Élysée-Montmartre. Magic-City. Luna-Park. Rialto-Dancing. Dziesięć tysięcy, sto tysięcy topielców o ruchach pełnych nieskończonej niemocy, jak postaci z filmu, który idzie w zwolnionym tempie. Cisza."
(Patrick Modiano, "Nawroty nocy")
***
Proza oniryczna, amorficzna (możliwe, że również poetycka). Tak najkrócej określiłabym niewielkich rozmiarów książeczkę, 105 stron o wymiarach 12 x 19 cm. To mój pierwszy kontakt z tegorocznym noblistą (ogólnie mało znanym wszędzie poza Francją, więc mogę to napisać bez zażenowania). Prawdę mówiąc - rozczarowujący. Ze strumienia słów, budujących raczej obrazy niż zdarzenia, na którym mój umysł nie potrafił na dłużej skupić uwagi, z trudem można wyłowić historię młodego mężczyzny, który na skutek dziwacznego przypadku i własnej inercji zostaje jednocześnie agentem Gestapo francuskiego i siatki ruchu oporu. Ale czy naprawdę można? Fabuła prawie nie istnieje, powieść to właściwie długi monolog bohatera-narratora. Nie mamy pewności, czy wydarzenia - różne, a może wciąż te same, opisywane po wielokroć - zdarzyły się naprawdę, czy wszystko jest tylko złym snem, albo majaczeniem szaleńca. Jedyną wyraźną cechą bohatera jest bezwład. Padają słowa: "zdrajca" i "bohater", ale właściwie jest to jednostka, która nie przyjmuje żadnej zdecydowanej postawy wobec sytuacji, w jakiej się znajduje, pozwala po prostu unosić się nurtowi zdarzeń.
Lektura męcząca, ale nie dlatego, że czytaniu towarzyszy wzmożony wysiłek emocjonalny. Powieść nie wywołała we mnie żadnej reakcji emocjonalnej. Intelektualnej - właściwie również nie. Raczej znużenie. Z trudem dobrnęłam do końca. Nie wiem, czy "Nawroty nocy" są pozycją reprezentatywną dla twórczości Patricka Modiano. Chwilowo chyba nie mam ochoty zgłębiać jej dalej.
---
Patrick Modiano, "Nawroty nocy". Przekład Ewa Bekier. Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1983.
Coś w tym jest - ta książka nie wywołuje większych emocji. Bohatera mi nie szkoda, bo jest jaki jest, na własne życzenie zresztą. Jaki będzie finał historii, także łatwo się domyślić. Natomiast jeśli chodzi o atmosferę i poszczególne sceny/obrazy, Modiano radzi sobie moim zdaniem całkiem nieźle. Tak czy owak, nie będzie raczej moim ulubionym noblistą.;(
OdpowiedzUsuńMasz rację, że jeśli chodzi o tworzenie obrazów, budowanie nastroju to nie można odmówić Modiano kunsztu. Niestety te obrazy nie były częścią historii która mnie w jakikolwiek zaangażowała.
UsuńCiekawa jestem, czy Nobel przyniesie jakiś trwały wzrost popularności Modiano, czy też większość czytelników stwierdzi, że nie jest to ich ulubiony noblista ;)
Sądząc po samych blogach, słupki popularności Modiano troszkę drgnęły.;)
UsuńNa pewno drgnęli wydawcy i rzucili się wydawać jego książki ;)
UsuńCzytelnicy też pobiegli do bibliotek - w moich okolicznych filach wszystkie książki Modiano są wypożyczone. I nawet mnie to cieszy.;)
Usuń