„To musi być naprawdę ogromna szafa” – pomyślała, posuwając się wciąż dalej i rozgarniając miękkie futra, aby zrobić sobie miejsce. Nagle zauważyła, że coś skrzypi pod jej nogami. „To chyba kulki naftaliny”, pomyślała i schyliła się, chcąc namacać je ręką. Ale zamiast twardego i gładkiego drewna podłogi wyczuła coś miękkiego, sypkiego i zimnego.– To bardzo dziwne – powiedziała do siebie i zrobiła jeszcze krok lub dwa. Teraz jej twarz i ręce przestały wyczuwać miękkość futer, a napotykały coś twardego i szorstkiego, a nawet kłującego.– Ależ to zupełnie przypomina gałęzie drzew! – wykrzyknęła i nagle zauważyła jakieś światło. I to wcale nie kilkanaście centymetrów przed sobą, tram gdzie powinna być tylna ściana szafy, lecz w oddali. W chwilę później zdała sobie sprawę, że stoi pośrodku lasu, jest noc, pod nogami ma najprawdziwszy śnieg, którego płatki wirują w powietrzu.– C.S. Lewis, "Lew, czarownica i stara szafa", przekład Andrzej Polkowski
Kiedy obudziłam się dziś rano, poczułam się jak Łucja, kiedy przeszła na drugą stronę starej szafy. Jeszcze wczoraj łąki były szaro-zielone, nocą krajobraz zmienił się, jakby zaczarowała go zimna królowa.
Cudne te Twoje okolice...
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że zgadzam się z Tobą ;)
UsuńTęskno za taką Narnią, zimową, białą, gęstą. Trochę dość już wskakiwania do Narni wiosenno-jesiennej, może przełażę przez nie tę szafę, co trzeba?
OdpowiedzUsuńTak, to z pewnością musi być kwestia szafy :)
UsuńPozdrawiam!