W moim ogrodzie kwitną już pierwsze przebiśniegi, a ja znalazłam nowe hobby! I jedne, i drugie możecie zobaczyć na dzisiejszych zdjęciach. Pozwalam sobie zaprezentować to hobby tutaj, ponieważ łączy się z tematyką książkową.
Od dawna fascynował mnie ten papier, który można znaleźć na wyklejkach okładek starych książek (czasem również na zewnętrznej stronie okładek). To papier marmoryzowany, znany też jako ebru - tak nazywa się tradycyjna turecka sztuka zdobienia papieru techniką marmoryzacji. W skrócie, metoda polega na nanoszeniu na powierzchnię wody lub innego nośnika tłustych farb w kilku kolorach. Przeciągając po powierzchni rysikami, można mieszać farby i tworzyć wzory, a następnie odbija się je na powierzchni papieru. Te zdobienia przypominają strukturę marmuru, stąd proces nazywa się marmoryzacją lub marmurkowaniem.
Niedawno odkryłam, że marmoryzowany papier (w każdym razie coś podobnego) można zrobić samemu domowym sposobem. Można użyć farb olejnych nanoszonych na wodę albo akrylowych rozprowadzanych na powierzchni krochmalu - stosuję tę drugą wersję, bo jest znacznie przyjemniejsza. Na razie nie opanowałam jeszcze w pełni techniki - rezultaty moich poczynań są w dużej mierze przypadkowe, ale mimo to zadowalające.
Zastosowań takiego papieru może być bez liku, dzisiaj pokazuję pewną książkę z koszmarną okładką (dziwne wydanie "Lalki" z lat 90., ale szkolna nagroda i z dedykacją Pani Wychowawczyni, więc się nie pozbędę), z której zrobiłam książkę z okładką całkiem przyjemną. Oczywiście marmoryzowane wyklejki też są.
Oryginalna okładka została po prostu oklejona marmoryzowanym papierem. To była dosyć drastyczna przemiana i reszty z moich książek nie zamierzam w ten sposób traktować - w tym przypadku nie mogłam się powstrzymać i jestem bardzo zadowolona z rezultatu. Mniej inwazyjnym sposobem jest obłożenie okładek papierem tak, jak się dawniej oprawiało szkolne podręczniki, albo zrobienie obwoluty. Mam też inne pomysły na okołoksiążkowe zastosowania takiego papieru, więc spodziewajcie się kolejnych postów o rozwoju mojej manii marmoryzowania!
O, a ja też mam nowe hobby, niestety w jego ramach nie ma raczej szans na robienie czegoś własnoręcznie, na wszystko trzeba wydawać kasę i to niemałą...
OdpowiedzUsuńCiekawe, co to za hobby? :)
UsuńWiesz, że nigdy nie wpadłam, że można to robić samemu? Mam jedną zakładkę zrobioną właśnie tą techniką, z jednego z jarmarków (i strzegę jej, co by się za bardzo nie zniszczyła ;)), strasznie mi się zawsze podobał sam proces wytwarzania takich cudeniek. Ale: no właśnie, nie pokojarzyłam go z tymi wkładkami! A ta okładka, którą zrobiłaś, wygląda cudownie i bardzo profesjonalnie :). Trzymam kciuki za dalsze marmoryzowanie :D!
OdpowiedzUsuńJa też wpadłam na to zaledwie parę dni temu, ale to bardzo przyjemna zabawa, więc na pewno będę kontynuować. Tylko niestety odciąga od czytania książek ;)
UsuńPiękne połączenie barw! Efektowna okładka.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńChapeau bas! :-) Jak lubisz takie rzeczy, to polecam stronę www.jemmamarbling.com (JL ma też z też profil na FB), z jej papieru korzysta m.in. jedna z najlepszych polskich introligatorni.
OdpowiedzUsuńDzięki :) Ach, profesjonaliści potrafią robić prawdziwe cuda! Na razie zachwyca mnie sam fakt, że mogłam uzyskać dosyć ciekawe efekty używając wyłącznie tego, co akurat miałam pod ręką.
UsuńTo tak to wygląda! Faktycznie, pamiętam takie okładki bardzo dobrze, introligatorzy się w tym specjalizują, prawda? Ślicznie wyszła ta "Lalka" i przecudowne przebiśniegi!
OdpowiedzUsuńMniej więcej tak, bo oczywiście moje wytwory to tylko baaardzo dalecy krewni tych prawdziwych papierów marmoryzowanych. Ale przyjemność ze zrobienia czegoś własnoręcznie wielka. Przebiśniegi przez noc zostały pokryte grubą warstwą śniegu, wiosna na razie nie chce się zadomowić :(
UsuńPiękna krokusowa okładka :-) Teraz jeszcze marmurkowa okładka, i będzie komplet!
OdpowiedzUsuńGdy widzę takie cudeńka, zawsze żałuję, że mam dwie lewe ręce do podobnych artystycznych produkcji. Niedawno podziwiałam w sieci technikę zdobienia paznokci, polegającą na mieszaniu kilku lakierów z wodą i nanoszeniu powstałych w ten sposób "esów-floresów" na płytkę paznokcia. Nazywa się to "water marbling". Marmoryzowanie inspiruje!
*do kompletu oczywiście ZAKŁADKA ;-)
UsuńSztuka zdobienia paznokci to zdecydowanie nie moja działka, za to zakładki oczywiście będą - i jeszcze parę innych rzeczy ;)
UsuńKsiążka wygląda pięknie :) pomysłowo bardzo - podziwiam. Efekt naprawdę wyjątkowy. Mam kilka książek, którym przydałaby się nowa okładka np. Samotnia - ma starą płócienną i poplamioną okładkę.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) "Samotni" bym nie ruszała, bo to już w zasadzie zabytek, a poza tym bardzo lubię płócienne okładki, nawet poplamione. Ale zawsze można zrobić obwolutę :)
UsuńRewelacyjne hobby i rewelacyjna okładka. Z kwiatkami prezentuje się szczególnie pięknie.;)
OdpowiedzUsuńNawet trochę żałuję, że zbliża się wiosna i już nie będę miała wiele czasu na marmoryzowanie ;) Ale za to kwiatków będzie więcej, więc nie ma tego złego... ;)
UsuńWyszło cudnie....pamiętam tak oprawiane książki, nawet chyba mam jakś w biblioteczce.
OdpowiedzUsuńJestem pełna podziwu i czekam na następne pomysły.
Dziękuję :) To taka mała wycieczka w przeszłość. Ja też mam parę książek z lat 50., ale są w strasznym stanie.
UsuńKiedyś próbowałam zrobić czerpany papier, ale moja mama wyrzuciła wszystkie papierki, które w tym celu przygotowałam i... mój entuzjazm osłabł.
OdpowiedzUsuńA ja właśnie się przymierzam do papieru czerpanego ;)
UsuńHealth
OdpowiedzUsuńGames
softwares
Premium APK