*** Po lewej: bursztynowy krzyżyk i dwa naszyjniki - moja ilustracja jednej z istotnych scen w "Mansfield Park" ***
Piękne panny na wydaniu z szacownych (choć niekoniecznie majętnych) rodzin, w zwiewnych, białych sukienkach w stylu empire, w wiązanych pod brodą kapeluszach-budkach; dziedzice wielkich fortun lub, przeciwnie, młodsi synowie bez szans na majątek; pikniki, bale i tańce, podwieczorki z muzyką, oczywiście wykonywaną na harfie przez owe powabne panny, wizyty i rewizyty; sielanka angielskiej prowincji, bujne ogrody, pachnące różami w rozkwicie lata i miłosne perypetie, zawsze prowadzące najlepiej dobrane pary na ślubny kobierzec, choć drogami zazwyczaj krętymi – z tym właśnie kojarzy się świat książek Jane Austen. Brzmi jak wstęp do taniego romansidła, ale powieści Jane Austen na pewno tanimi romansidłami nie są.
Nie
jestem pewna, kiedy po raz pierwszy zetknęłam się z jej twórczością,
ale wydaje mi się, że było to w czasach szkolnych, kiedy obejrzałam w
telewizji
serial BBC „Duma i uprzedzenie” ze słynną (i wielokrotnie cytowaną przez
popkulturę – patrz np. Bridget Jones) rolą Colina Firtha wcielającego
się w
postać pana Darcy. Potem były inne filmy i seriale, i próba, również w
czasach
szkolnych, przeczytania „Sense and sensibility” w oryginale. Bardzo mnie
ta
lektura zmęczyła (być może względu na niedostateczną wówczas znajomość
angielskiego, a może dlatego, że w dorobku Austen „Rozważna i
romantyczna”
najmniej mi się podoba, o czym się niedawno przekonałam), rzuciłam ją po
kilku
rozdziałach i do książek panny Austen przez długie lata już nie
wróciłam. Aż do
tego (już ubiegłego) lata. Właśnie w tym roku minęła dwusetna rocznica
wydania
„Mansfield Park” (książka wyszła drukiem w maju 1814 roku) - natknęłam
się na
jakiś rocznicowy artykuł w Internecie, co zainspirowało mnie do
nadrobienia
zaległości i zapoznania się z tą i pozostałymi powieściami Jane Austen.
Wcześniej nic mnie do tego nie skłaniało, historie uważałam za błahe, a
przecież znałam je już z filmów. Błąd, bo wśród lepszych i gorszych
ekranizacji - książek w ogóle - nie pojawiła się jeszcze chyba taka,
która w pełni oddałaby sprawiedliwość literackiemu pierwowzorowi i być
może nigdy się nie pojawi.
Postać
Jane Austen to w całej historii literatury zjawisko niezwykłe. Czy
komuś jeszcze udała się sztuka utrzymywania przez 200 lat na "światowych
listach bestsellerów"? Jej książki, choć można je zaklasyfikować jako
komedie lub romanse, są jednak podszyte czymś znacznie głębszym, niż
chęcią dostarczenia czytelnikowi rozrywki. Jane Austen to wnikliwa
obserwatorka społeczeństwa, znawczyni ludzkiej natury, promotorka
oświecenia kobiet i prekursorka feminizmu. Obdarzonej mądrością,
błyskotliwą inteligencją i wyrafinowanym poczuciem humoru (oraz
prawdopodobnie dosyć poślednią urodą i zdecydowanie niewystarczającym
majątkiem), z pewnością ciężko jej było żyć w wąskich ramach, w które
kobiety wtłaczało społeczeństwo Anglii początku XIX w. Ale w jej
książkach próżno szukać głosu zgorzkniałej starej panny.
„Mansfield
Park” to powieść szczególna w dorobku Austen. Pierwsza napisana przez
dojrzałą pisarkę; jej poprzednie (i najsłynniejsze) książki były
przeróbkami utworów pisanych przez bardzo młodą Jane. Poważna w tonie,
choć nie brak w niej tak charakterystycznej dla Jane Austen ciepłej
ironii. (W ogóle "ironia" to słowo-klucz w pisarstwie panny Jane;
czytając jej książki trzeba się stale mieć na baczności, czy aby
narratorka nie stroi sobie właśnie żartów z bohaterów albo z
czytelników; również wiele z jej postaci wypowiada się w sposób cudownie
ironiczny, a czasem sarkastyczny). „Mansfield Park” jest książką równie
niepozorną, co jej główna bohaterka, małomówna i trzymająca się w
cieniu Fanny Price. Akcja toczy się rytmem od spaceru do kolacji, a
najbardziej ekscytujące wydarzenia, w których uczestniczy bohaterka, to
całodzienna wycieczka do posiadłości narzeczonego kuzynki (dzięki tej
wyprawie dowiedziałam się co to takiego jest ha-ha, a także barouche
- po polsku: kalesza) oraz próby do domowego przedstawienia
teatralnego, w których zresztą Fanny odmawia aktywnego udziału. Jest
jeszcze rozdzierający serce dylemat: który naszyjnik założyć na bal?
Nie, nie piszę tego ironicznie, scena z wyborem naszyjnika jest naprawdę
jedną z najważniejszych w powieści i w całej krasie prezentuje
nieskazitelny charakter Fanny i jej umiejętność postąpienia właściwie w
każdej sytuacji.
*** Po lewej ilustracja C.E. Brocka do wydania "Mansfield Park" z 1908 r. Źródło: www.mollands.net ***
„Mansfield Park” można odczytać jako głębokie studium
charakterów i traktat o moralności. Fanny Price, choć nieśmiała, cicha i
niepozorna, wykazująca daleko posuniętą niechęć do bycia w centrum uwagi, jest
również bardzo inteligentna, ma rozwinięty zmysł obserwacji, niezależność
opinii i trafność osądów. Paradoksalnie, ta skromna dziewczyna jest chyba
najsilniejszą i najbardziej niezależną z austenowskich bohaterek. Dziesięcioletnia Fanny, najstarsza córka spośród licznej
gromadki rodzeństwa, została oddana pod opiekę arystokratycznych, bogatych
krewnych. W posiadłości Mansfield Park dorasta i zmienia się w kobietę, a także
uświadamia sobie, że uczucia, którymi darzy swojego kuzyna Edmunda, towarzysza
i jedynego przyjaciela, nie są wcale z gatunku tych siostrzanych. (Co nie jest
niestosowne w sposób, w jaki dziś moglibyśmy na to patrzeć; jedyna niestosowność
takiego związku wynika z faktu, że Fanny jest biedna, a od Edmunda oczekuje
się, że znajdzie majętną żonę). Jednak gdy w sąsiedztwie pojawia się piękna,
utalentowana i błyskotliwa Mary Crawford, Edmund wkrótce znajduje się pod jej
urokiem. Zanim w ostatnim rozdziale (jak zwykle u Jane Austen – i za to właśnie
ją lubię) każdy z bohaterów dostanie to, na co zasłużył, Fanny odrzuci wygodne
pozory szczęścia, wykaże się niezłomnością postanowień i hartem ducha. Nie
ulegnie namowom i nigdy nie straci z oczu swojego wewnętrznego moralnego
drogowskazu. „We have all a
better guide in ourselves – mówi Fanny – if we would attend to it, than any
other person can be.”
*** Po lewej: współczesna ilustracja inspirowana "Mansfield Park" autorstwa Jennifer Jermantowicz (źródło: pasaii.com) - tak właśnie wyobrażam sobie Fanny; po prawej: okładka jednego z wydań Penguina; wspominałam, że moment z naszyjnikami jest bardzo istotny? ***
Ciekawe jak na tle Jane Austen wyglądałaby twórczość tworzącej mniej więcej w tym samym czasie Elżbiety z Krasińskich Jaraczewskiej? Może pokusiłabyś się o jakąś analizę porównawczą?
OdpowiedzUsuńWojtek
Nie omieszkam :)
Usuń