Mogłabym napisać, że to przebłysk szóstego zmysłu sprawił, że właśnie tę książkę kupiłam sobie na drogę, na moją niedawną podróż do Warszawy. Było to prawie miesiąc temu i los sprawił, że wkrótce po moim powrocie z tej wycieczki, autorka owej książki została laureatką literackiej Nagrody Nobla. Prawda jest jednak taka, że nie kierowało mną żadne przeczucie, ani przecieki z noblowskiej giełdy nazwisk, po prostu jakiś czas wcześniej usłyszałam w radiu audycję o Alice Munro (niezawodny Program Drugi PR) i postanowiłam zapoznać się z jej twórczością.
Alice Munro, kanadyjska autorka opowiadań, mistrzyni krótkiej formy, tworzy od niemal pół wieku, a jej książki wydawane są w Polsce od lat co najmniej kilku. Dlaczego zatem do tej pory nie przeczytałam żadnej z nich? - zastanawiałam się. Kiedy stanęłam w księgarni przed półką z literą "M", wiedziałam już, dlaczego. Choć nazwisko Alice Munro wielokrotnie dostrzegałam na półkach księgarskich, odstraszały mnie okładki. Tutaj nasuwa mi się inne pytanie: dlaczego poważny wydawca (Wydawnictwo Literackie) postanawia wtłoczyć poważnego i uznanego pisarza w ramy, w najlepszym razie, tzw. literatury kobiecej? A mówiąc wprost, szata graficzna okładek sugeruje raczej tanie romansidła. Coś, czym opowiadania Munro na pewno nie są.
* Wydawnictwo Literackie *
Dla
kogo ta maskarada? Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, żeby po te
książki sięgnęły również amatorki tanich romansideł - jednym z zalet
pisarstwa Munro jest to, że jest to literatura, którą bez bólu może
czytać każdy - jednak obawiam się, że mogłyby być nieco zawiedzione. Nie
ma tu "glamouru", spektakularnych uniesień (choć jest to proza
przesycona emocjami). Bohaterkami mogą być wiejskie nauczycielki, mogą
być nimi też córki sławnych śpiewaczek, ale żadnej z nich los nie
zetknie z przystojnym milionerem. Życie opisywane przez Alice Munro jest
skromne, jakby zagubione na gdzieś na bocznych drogach i w
prowincjonalnych miasteczkach, zwyczajne.
"Przyjaciółka z młodości"
to zbiór dziesięciu opowiadań wydanych po raz pierwszy w roku 1990 (w
Polsce w 2013). (Dygresja: wolę czytać powieści, chociaż jestem zdania,
że krótka forma wymaga większego kunsztu. Jednak opowiadania są idealne
do pociągu; np. w teelce na trasie Kraków Główny-Warszawa Centralna
można przeczytać dwa lub trzy. Powieść musiałabym pewnie przerwać w
najciekawszym momencie, a to dla mnie bardzo trudne. Nawiasem mówiąc, z
czytelnictwem wśród Polaków może nie jest aż tak źle, jak się wydaje: na
ośmiu pasażerów mojego przedziału tylko troje nie czytało książki
podczas podróży).
Gdybym
miała w najkrótszy sposób określić ich tematykę, powiedziałabym po
prostu, że są to opowiadania o życiu, o postawach jakie wobec niego
przyjmujemy, o uczuciach. Historie zamknięte w doskonałej formie. Pisane
prostym, ale bardzo celnym językiem. Historie z pozoru tylko
nieskomplikowane, w rzeczywistości niejednoznaczne. Ich znaczenie nie
jest oczywiste, każdy z czytelników odczyta je na swój sposób. O tym
miedzy innymi mówi tytułowe opowiadanie tomu. Narratorka przytacza w nim
opowiadaną przez jej matkę historię jej dawnej przyjaciółki. Początkowo
przyjmuje punkt widzenia matki, potem dokonuje reinterpretacji tej
opowieści i motywacji jej bohaterki. Która z nich, matka czy córka,
właściwie opowiedziały tę historię, która z nich dotarła do sedna? Każde
z opowiadań zawartych w tym zbiorze skłania do podobnych refleksji, do
analizy zdarzeń, postaw i motywów działań bohaterów. I na długo zapada w
pamięć.
Nie dajmy się zwieść okładkom. Sięgnijmy po Alice Munro.
Alice Munro "Przyjaciółka z młodości"
Tłumaczenie: Agnieszka Kuc. Wydawnictwo Literackie, 2013.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz.