sobota, 19 września 2015

Jutro piknik - dzisiaj SZTUKA CZYTANIA

Przypominam, że jutro odbywa się nas piąty Piknik z klasyką. Tym razem spotykamy się w towarzystwie Anatole'a France'a, żeby dyskutować o "Zbrodni Sylwestra Bonnard".

Stosy owoców piętrzą się w kramach, oświetlonych różnokolorowymi latarkami. Na piecykach, rozpalonych na wolnym powietrzu, woda paruje w kotłach i tłuszcz skwierczy na patelniach. Zapach smażonych ryb i ciepłego mięsiwa łechce mi nos i zmusza do kichania. […]  Jestem w Neapolu.

Hałaśliwe, tłoczne ulice Neapolu nie były naturalnym środowiskiem życia Sylwestra Bonnarda. Jednak udał się tam, opuściwszy zacisze własnego wypełnionego książkami mieszkania z widokim na Luwr i Sekwanę i śpiącego przy kominku pręgowanego Hamilkara, gnany pewną namiętnością. Dlatego, aby wprowadzić się w nastrój tej opowieści, mogę zaproponować coś z bezpretensjonalnej kuchni neapolitańskiej: pizzę, spaghetti albo sałatkę z mozzarellą ;)

A wracając do Sylwestra Bonnarda, to najlepiej czuł się w takich okolicznościach:





*** Carl Spitzweg (Niemcy, 1808-1885), "Mól książkowy" (1850) - fragment ***

 

5 komentarzy:

  1. Kwintesencja, sedno i istota mola w jednym! Książka czytana na stojąco, niecierpliwie, następna w zapasie, pod pachą, kolejna w dłoni... Cudowny obraz, rozczula i wzbudza uśmiech. Myślę, że, wpuszczona do takiej wspaniałej biblioteki, wyglądałabym podobnie. Obejrzałam cały obraz w internecie - smaczek kolejny, bo mól stoi na drabinie, podeście właściwie, dla moli pewnie specjalnie stworzonym. Bardzo mi się podoba! :-)
    P.S. Tarnino, na pewno znasz dzieło Jana Vermeera "Kobieta czytająca list". Zobaczony przypadkiem, nie daje o sobie zapomnieć. Tutaj co prawda list jest jedynie czytany, ale jest w tym obrazie coś, co pozwala przypuszczać, że emocje nie ustępują tym, jakie zwykle towarzyszą lekturze najlepszych powieści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, te czytające Vermeera są nawet dwie (a może i więcej): dziewczyna przy oknie i kobieta w niebieskim kaftanie. Przypuszczam, że masz na tę pierwszą, ale oba obrazy są pełne napięcia (u Vermeera napięcie jakoś dziwnie łączy się ze spokojem). Uwielbiam w ogóle obrazy Vermeera, bo każdy kryję jakąś tajemnicę, historię, którą bardzo chce się poznać. A co do dziewczyny/kobiety czytającej list, myślę, że emocje jej towarzyszące, pomimo zewnętrznego spokoju, są większe, niż mogłaby ich dostarczyć nawet najlepsza powieść.

      Usuń
    2. Mam na myśli tę drugą, w niebieskim kaftanie (1662-1663, reprodukcję znalazłam w książce Andrzeja Szczeklika "Nieśmiertelność. Prometejski sen medycyny"). Wydaje mi się, że ten właśnie obraz, w porównaniu z dziewczyną przy oknie, jest jeszcze bardziej nasycony emocjami i - być może dlatego - tak niesłychanie realistyczny.
      Szkoda, że dzisiaj już (prawie) nikt nie pisze listów... Obraz pt. "Dziewczyna czytająca e-mail" chyba nie byłby tak sugestywny ;-)

      Usuń
    3. Czy ja wiem? Może za kilkaset lat, jeśli nasz gatunek przetrwa tak długo, ludzie, już nie wiem za pośrednictwem jakich mediów, będą do siebie wzdychać: "ach, ta romantyczna era Internetu! E-mail, ileż w tym było stylu i wdzięku, nie to, co dzisiaj!". Ale oczywiście przyznaję Ci rację :)

      Kobieta w niebieskim jest rzeczywiście fascynująca. A w jaki sposób znalazła siE w tej książce?

      Usuń
  2. Każdy esej we wspomnianej "Nieśmiertelności" otwiera ilustracja jakiegoś dzieła sztuki (w tym "nasza" kobieta w niebieskim). Jednak w tekstach nie ma o tych obrazach nich mowy. A szkoda, bo autor pisze wyjątkowo interesująco, na pewno miałby równie ciekawe spojrzenie na te dzieła.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz.