niedziela, 13 września 2015

SZTUKA CZYTANIA: We wrześniu na słonecznym tarasie


Nie jestem pewna, czy taki właśnie był zamysł Allena Tuckera, kiedy malował portret tej kobiety, ale ja patrząc na niego, widzę ostre południowe światło późnego lata i nagrzaną ścianę przylegającą do tarasu. Gorąco. (Pogoda dokładnie taka, jaką mamy dzisiaj). Budynek jest na pewno w stylu modernistycznym. Strój kobiety jest jeszcze zachowawczy: długa spódnica z wysokim stanem i skromna bluzka, ale fryzura zwiastuje już nadejście ery flaperek i szalone lata 20. Czytana książka to pewnie "Po tej stronie raju".



*** Allen Tucker (USA, 1866-1939), "Portret w szarości", 1920. ***


Po namyśle dochodzę do wniosku, że mogłaby to być również Frances, bohaterka tej książki. Ona czytała "Annę Kareninę".

 

4 komentarze:

  1. O tak, to mogłaby być Frances Wray ("Za ścianą" to moja ulubiona powieść Waters), ale już pod koniec powieści, po tym, jak wszystko, co przypadkowe, tragiczne i niechciane, już się stało. Ten smutek w oczach! Ta twarz zmęczona! Ona cała mówi: "Zostawcie mnie w spokoju!"
    Kobieta z obrazu przypomina mi trochę Zeldę Fitzgerald, chociaż - jak wyżej - gdyby nie ten smutek, ta rezygnacja...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to może być też takie rozkojarzenie, ktoś coś krzyknął z ogrodu, odrywa się od książki, jeszcze trochę nieobecna, bardziej przy fabule niż przy rzeczywistości i patrzy na wołającego, stąd zawód w oczach, oszołomienie, może nutka rezygnacji, że już ze spokojnego czytania nici?

      Usuń
    2. Może być i tak. Ale zobacz, @Wędrowniczko, kobieta pozuje spokojnie i uważnie. Znużenie, zniechęcenie tkwi w jej oczach, w braku choćby cienia uśmiechu, w całej twarzy. To mi wygląda na coś więcej niż rozdrażnienie z powodu przerwanej lektury.

      Usuń
    3. Oczywiście nie musimy się ograniczać do jednej interpretacji. Ona może po prostu być zmęczona upałem, stąd ten wyraz twarzy. Wyraz rezygnacji, jak zauważyła Pyza, może wynikać z "no nie, znowu nie dadzą mi poczytać" i nudnych obowiązków towarzyskich. Ale... tak, im dłużej patrzę na ten obraz, tym wyraźniej widzę Frances Wray. Zelda to też dobre skojarzenie - smutek i rezygnacja były jej przecież nieobce. Ale Frances! Wszystko się zgadza, strój z poprzedniej epoki i fryzura wykonana przez lokatorkę zapowiadającą nowe czasy. Tylko nie zgadzam się, że jest koniec powieści, Frances była zrezygnowaną, rozczarowaną kobietą już na samym jej początku.

      Usuń

Dziękuję za komentarz.