piątek, 30 września 2016

PIKNIKI Z KLASYKĄ: Porzućcie wszelką nadzieję... o "Dziewczętach z Nowolipek" Poli Gojawiczyńskiej



Z cukierni Jackowskiego dobiegły pierwsze przyciszone tony walca. Kobiety, które siedzą za ogrodzeniem, przy stolikach, zostały wprowadzone tam rzez mężczyzn. A te samotne włóczą się melancholijnie po alejce literackiej. To mężczyzna sprawia, że się jednym susem przebywa ten skok do wnętrza, do cukierni, do teatru. Rozdawca wszelkiego dobra, dostatku, spokoju.  On odsuwa krzesła stojące na drodze, podaje ramię przy niziutkim stopniu schodów, wybiera stolik, przywołuje służbę i troskliwie pochyla się z zapytaniem nad swą towarzyszką. Jak to błogo, gdy się ktoś o człowieka troszczy!...

(...)

Ogarnęła je tęsknota za czemś pięknem, za czemś niedoścignionem, co się winno jednak w człowieku urzeczywistnić, inaczej chyba życie nie miałoby sensu? Trwa to chwile takie uniesienie nadziei, przez miłość dla życia. A potem przychodzi uczucie rozpaczliwej bezsilności, instynktownie czują, iż stoją w miejscu, gdzie się nie walczy, a poddaje, skąd się wiecznie wyciąga ramiona do gwiazd. Jest takie miejsce, przeklęte, niedowierzenia, czarne miejsce życia. Myślą ze smutkiem, że jeśli przyjdzie miłość, to nie one będą wybierać, przyjmą to, co spotkają, jakiekolwiek, tak jak Amelka przyjęła pana Michałowskiego, a Franie pana z pod teatru, choć jest stary, gruby, niemiły. Uczuły swoją szczególną bierność.


Warszawa, początek XX w. Ta gorsza warszawa, gdzie nawet w prestiżowych mieszkaniach na pierwszym piętrze od frontu jest duszno i czuć, że prawdziwe życie, które ma smak i powab, płynie gdzieś tam, daleko . A cóż dopiero, gdy się mieszka w zatęchłej, wilgotnej suterenie albo w oficynie w podwórzu! Gdy się jest młodym, to człowieka ogarnia tęsknota za tym lepszym życiem i nadzieja, że kiedyś uda się do niego wyrwać z ponurych podwórek Nowolipek. Potem już chyba nie. Urodzić się w takiej suterenie albo oficynie, to bagaż, który przytłacza nieznośnym ciężarem, ale najgorzej jest urodzić się tam dziewczynką. Gojawiczyńska nie napisała powieści o biedzie, zawiedzionych nadziejach i braku perspektyw. Napisała powieść o piekle kobiet.