Dziś małe odstępstwo od reguł, którymi kieruję się w doborze obrazów do
Sztuki czytania. Młoda dama, sportretowana przez Williama Beecheya, czyta nie książkę, jak to zwykle w tym cyklu bywa, a zapis nutowy.
Jest za to wcieleniem pewnej bohaterki literackiej:
|
*** William Beechey (Anglia, 1753 - 1839) *** |
Urok panny Crawford nie malał. Przywieziona harfa uwydatniła tylko urodę, dowcip i pogodę młodej panny, która grała bardzo chętnie, z dobrym gustem i ogromnie twarzowym przejęciem, a zawsze, po każdej piosence, miała coś interesującego do powiedzenia. Edmund bywał codziennie na plebanii, by się rozkoszować ulubionym instrumentem, zapraszany tam z dnia na dzień, dama bowiem lubiła mieć słuchacza, i tak to wkrótce weszło w zwyczaj.
Młoda dama, ładna, żywa, z równie jak ona elegancką harfą, siedząca przy portfenetrze otwartym na trawnik obrośnięty krzewami o bujnym, letnim listowiu, to dość, by podbić serce każdego mężczyzny.
Jane Austen "Mansfield Park"
Tłum. A. Przedpełska-Trzeciakowska
Zapomniany dzisiaj William Beechey był ulubionym portrecistą króla Jerzego III. Był to artysta niezwykle płodny - jak podaje Wikipedia, doczekał się z pierwszą żoną pięciorga dzieci, a z drugą szesnaściorga (wybaczcie mi ten mały żarcik). Śmiem zresztą w to wątpić, bo jego druga żona musiałaby urodzić najmłodszą córkę w wieku 58 lat. Bardziej prawdopodobne wydaje mi się, że w poczet dzieci zaliczono kilkoro wnucząt. Ale, teraz już na poważnie, był rzeczywiście artystą płodnym i w swoim czasie bardzo cenionym, a pozowali mu nie tylko członkowie rodziny królewskiej, ale również wiele ówczesnych sławnych postaci. Powyższy portret znajduje się w zbiorach
Spencer Museum of Art Uniwersytetu Kansas.
A skoro jesteśmy przy powieściach Jane Austen, to przypominam o czekającym nas
festiwalu "Emmy". Wciąż można się zgłaszać, zapraszam!