„ – Chodzę do kina […] Czasami zaliczam dwa seanse z rzędu. Czasem wchodzę w trakcie i najpierw oglądam drugą połowę. Nawet tak wolę: przeszłość bohaterów jest znacznie ciekawsza niż ich przyszłość. Przynajmniej moim zdaniem…”– mówi Kay, bohaterka czwartej powieści w dorobku Sary Waters. Moim zdaniem również. W „Pod osłoną nocy” wchodzimy jak na seans filmowy, który trwa już od dłuższego czasu. Zostajemy wrzuceni w codzienność czworga bohaterów, której na razie nie jesteśmy w stanie zrozumieć.
poniedziałek, 28 września 2015
Sarah Waters, "Pod osłoną nocy"
niedziela, 27 września 2015
czwartek, 24 września 2015
"Emma" kończy 200 lat! Świętujemy?
23 grudnia roku 1815 na pierwszej stronie The Morning Chronicle1 ukazało się ogłoszenie o wydaniu nakładem Johna Murraya powieści w trzech tomach zatytułowanej "Emma", która, jak głosiła jej karta tytułowa, wyszła spod pióra autorki "Dumy i uprzedzenia". W ten oto sposób „osóbka przystojna, rozumna i bogata, posiadająca dostatni dom i obdarzona pogodnym usposobieniem”, która „przeżyła na świecie blisko dwadzieścia jeden lat bez większych powodów do zmartwień i niezadowolenia”2 spotkała się po raz pierwszy z czytelnikami, których od tej pory bawi i irytuje – już od prawie dwustu lat!
wtorek, 22 września 2015
niedziela, 20 września 2015
PIKNIKI Z KLASYKĄ: „W kąciku z książeczką”, czyli zbrodnia Sylwestra Bonnard
Warto czasem sięgnąć na zakurzoną półkę i zetrzeć pył z okładki jakiegoś zapomnianego klasyka. W krótkim czasie trwania naszej piknikowej akcji zdążyłam się już o tym przekonać kilkukrotnie. Warto było i tym razem, powiedzmy to sobie bez ogródek. Warto tym bardziej, że zapoznanie się ze „Zbrodnią Sylwestra Bonnard” Anatole’a France’a nie zajmie nam wiele czasu.
sobota, 19 września 2015
Jutro piknik - dzisiaj SZTUKA CZYTANIA
Przypominam, że jutro odbywa się nas piąty Piknik z klasyką. Tym razem spotykamy się w towarzystwie Anatole'a France'a, żeby dyskutować o "Zbrodni Sylwestra Bonnard".
Hałaśliwe, tłoczne ulice Neapolu nie były naturalnym środowiskiem życia Sylwestra Bonnarda. Jednak udał się tam, opuściwszy zacisze własnego wypełnionego książkami mieszkania z widokim na Luwr i Sekwanę i śpiącego przy kominku pręgowanego Hamilkara, gnany pewną namiętnością. Dlatego, aby wprowadzić się w nastrój tej opowieści, mogę zaproponować coś z bezpretensjonalnej kuchni neapolitańskiej: pizzę, spaghetti albo sałatkę z mozzarellą ;)
A wracając do Sylwestra Bonnarda, to najlepiej czuł się w takich okolicznościach:
Stosy owoców piętrzą się w kramach, oświetlonych różnokolorowymi latarkami. Na piecykach, rozpalonych na wolnym powietrzu, woda paruje w kotłach i tłuszcz skwierczy na patelniach. Zapach smażonych ryb i ciepłego mięsiwa łechce mi nos i zmusza do kichania. […] Jestem w Neapolu.
Hałaśliwe, tłoczne ulice Neapolu nie były naturalnym środowiskiem życia Sylwestra Bonnarda. Jednak udał się tam, opuściwszy zacisze własnego wypełnionego książkami mieszkania z widokim na Luwr i Sekwanę i śpiącego przy kominku pręgowanego Hamilkara, gnany pewną namiętnością. Dlatego, aby wprowadzić się w nastrój tej opowieści, mogę zaproponować coś z bezpretensjonalnej kuchni neapolitańskiej: pizzę, spaghetti albo sałatkę z mozzarellą ;)
A wracając do Sylwestra Bonnarda, to najlepiej czuł się w takich okolicznościach:
*** Carl Spitzweg (Niemcy, 1808-1885), "Mól książkowy" (1850) - fragment ***
środa, 16 września 2015
Nowe na półce
Przyznam się, że książki kupuję raczej impulsywnie. To znaczy zazwyczaj tłumię impuls kupienia książki od razu, kiedy tylko dowiem się o wydaniu jakiejś potencjalnie mnie interesującej. Jednak raz na jakiś czas uznaję, że zasłużyłam (lub też mogę sobie pozwolić) na wizytę w księgarni - obecnie najczęściej jest to księgarnia internetowa. Wtedy zazwyczaj kieruje mną ostatni impuls, który mnie dopadł. Wskutek tego nie zawsze kupuję te książki, które uważam za naj, naj, najbardziej warte posiadania, a na mojej półce lądują te, które po prostu nagle zachciało mi się przeczytać. Albo takie, które skusiły mnie w inny sposób. Ostatnio, na przykład, zakupiłam:
niedziela, 13 września 2015
SZTUKA CZYTANIA: We wrześniu na słonecznym tarasie
Nie jestem pewna, czy taki właśnie był zamysł Allena Tuckera, kiedy malował portret tej kobiety, ale ja patrząc na niego, widzę ostre południowe światło późnego lata i nagrzaną ścianę przylegającą do tarasu. Gorąco. (Pogoda dokładnie taka, jaką mamy dzisiaj). Budynek jest na pewno w stylu modernistycznym. Strój kobiety jest jeszcze zachowawczy: długa spódnica z wysokim stanem i skromna bluzka, ale fryzura zwiastuje już nadejście ery flaperek i szalone lata 20. Czytana książka to pewnie "Po tej stronie raju".
*** Allen Tucker (USA, 1866-1939), "Portret w szarości", 1920. ***
Po namyśle dochodzę do wniosku, że mogłaby to być również Frances, bohaterka tej książki. Ona czytała "Annę Kareninę".
piątek, 11 września 2015
Jesienne pikniki
Ponieważ ostatnim razem zapomniałam zapowiedzieć kolejnego Pikniku, dziś nadrabiam ten błąd - z nawiązką - i ogłaszam piknikowy rozkład na całą jesień. Będzie różnorodnie nie tylko geograficznie! Towarzyszyć nam będą:
Źródło zdjęć: Wikipedia |
- 20 września: Anatole France, "Zbrodnia Sylwestra Bonnard"
- 20 października: Louisa May Alcott, "Małe kobietki"
- 20 listopada: Charles Dickens, "Samotnia"
Mam nadzieję, że się do nas przyłączycie. Odbędzie się jeszcze jeden dodatkowy Piknik, w na razie niesprecyzowanym terminie. Będzie to suplement sierpniowego pikniku z horrorem - postanowiłyśmy wrócić do M.R. Jamesa po zapoznaniu się z całością jego twórczości.
Jesienią wracam do regularnego blogowania, więc spodziewajcie się wpisów książkowych (przynajmniej) raz w tygodniu. Wróci też cykl "Sztuka czytania" - jak zwykle w niedziele. Postanowiłam wprowadzić też pewne zmiany na blogu, to znaczy troszkę odświeżyć jego wygląd. Jako tło nagłówka ustawiłam fragment obrazu Augustusa Egga (ten obraz pojawił się już kiedyś w "Sztuce czytania"). Sam pomysł na wykorzystanie w ten sposób dzieła malarskiego jest co prawda mocno wyeksploatowany, więc jeśli chodzi o oryginalność graficzną jest to raczej krok wstecz, ale ten akurat obraz jest dla mnie bardzo szczególny. Jest w nim niejednoznaczność, tajemnica, podróż i pole do popisu dla wyobraźni - wszystko to, czego możemy oczekiwać od dobrej literatury, która w dodatku pojawia się tutaj całkiem wprost. Nie mogłam się powstrzymać, ale "dziewiętnastowieczność" skontrastowałam z wyrazistą czcionką nawiązującą do zupełnie innej epoki. Z czcionkami w postach jeszcze eksperymentuję. Dodałam też zakładkę "Pikniki z klasyką", która umożliwi szybkie odszukanie piknikowych wpisów - do dyskusji można się włączyć przez cały czas! Ostatnia zmiana - dłuższe wpisy, czyli głównie te z omówieniami książek, nie będą się już z pojawiać na stronie głównej w całości, ale z odnośnikami "czytaj dalej". Pozwoli mi to lepiej zorientować się, czym byli zainteresowani moi czytelnicy.
Bardzo jestem ciekawa, co sądzicie o tych zmianach (szczerze ;)).
niedziela, 6 września 2015
„Piorun przeszył niebo” albo moje wrażenia z lektury I tomu „Stulecia Winnych” Ałbeny Grabowskiej
Przed wizytą w bibliotece mam zwyczaj przeglądać w katalogu internetowym listę ostatnio zakupionych książek. Zazwyczaj lwia ich część jest już opatrzona informacją: „wszystkie egzemplarze są wypożyczone”. Ostatnim razem udało mi się jednak wrócić do domu nie tylko z paroma zakurzonymi dziełami klasycznymi (kurz jest na szczęście metaforyczny), ale też z dwoma tomami cyklu „Stulecie Winnych” Ałbeny Grabowskiej, które pożyczyłam jako pierwsza czytelniczka wprost z rąk pani bibliotekarki, oprawiającej je w grubą plastikową folię.
***
Są tacy pisarze, których nazwałabym autorami drugiego obiegu, przy czym wszelkie skojarzenia z drugim obiegiem, funkcjonującym w czasach PRL, są całkowicie błędne – mam na myśli obieg blogowy. Ci autorzy w blogosferze są świetnie znani i uwielbiani, natomiast próżno szukać informacji o nich w „oficjalnym” obiegu literackim. Milczą o nich profesjonalni krytycy, nie pojawiają się na poświęconych kulturze stronach gazet, w czasopismach literackich, ani innych tradycyjnych mediach. Te obiegi nie są oczywiście ściśle rozdzielone, niemniej daje się je rozróżnić. Mam wrażenie, że taką właśnie „autorką drugiego obiegu” jest Ałbena Grabowska. O jej istnieniu pewnie nigdy bym się nie dowiedziała, gdyby jej nazwisko nie zwróciło mojej uwagi na blogach. Jeśli poszukacie recenzji książek Ałbeny Grabowskiej w Internecie, na blogach i portalach czytelniczych, to dowiecie się jednego: czytelnicy ją uwielbiają. Ze świecą trzeba szukać opinii chociażby lekko krytycznych. Skupmy się na pierwszym tomie „Stulecia Winnych”, bo o tej książce będę pisać: Biblionetka – ocena użytkowników: 4,9/6; Lubimyczytać: 8,0/10; Granice: 5,4/6. Odważycie się poznać obiekt tych zachwytów? No to zaczynamy!
Etykiety:
Ałbena Grabowska,
literatura polska,
powieść,
powieść historyczna,
powieść obyczajowa,
recenzja,
saga rodzinna,
Stulecie Winnych,
XX w.
Subskrybuj:
Posty (Atom)