środa, 14 października 2015

Z zapisków wiejskiej nauczycielki


Na teraz mam już dość tego nauczania w zapadłej wiosce. Mogłabym nawet napisać powieść o życiu wiejskiej nauczycielki. W powieści tej nie byłoby odrobiny przesady. Zdaniem opinii ogółu, życie nauczycieli wiejskich płynie beztrosko, a obowiązki ich ograniczają się jedynie do pobierania pensji. W książce mojej zamierzam przedstawić to wszystko prawdziwie. Nie ma tygodnia, w którym nie słyszę, jak łatwa jest moja praca i jak dużo za nią dostaję pieniędzy. „Praca nauczycielki to siedzenie i słuchanie wyuczonej lekcji” – oto słowa, które wciąż do mnie docierają. Z początku usiłowałam protestować przeciwko temu, ale „fakty wprawdzie są mocne – powiedział ktoś mądry – lecz nie tak mocne jak fałszywe mniemania”. Więc tylko milczę wymownie i uśmiecham się… W szkole, którą prowadzę, jest dziewięć oddziałów i wszędzie ja sama muszę wykładać. Mój najmłodszy uczeń ma dopiero cztery lata i przysyłają go do szkoły, żeby w domu był spokój. Najstarszy ma już lat dwadzieścia i uważa, że odrabianie lekcji jest o wiele przyjemniejszym zajęciem niż uprawa roli.

Powinnaś, Aniu, widzieć te listy, które otrzymuję! Matka Tomka, jednego z uczniów, czyni mi wymówki, że jej syn nie robi żadnych postępów w arytmetyce. Zaledwie umie dodawać, gdy tymczasem Janek Jackson rozwiązuje już zadania na ułamki, a przecież jej syn jest o wiele zdolniejszy od Janka! Ojciec jednej z uczennic zapytuje mnie, dlaczego jego córka pisze nieortograficzne listy. Ciotka Zyzia prosi, abym go przesadziła na inną ławkę, bo jego dotychczasowy sąsiad, mały Brown, uczy go bardzo brzydkich słów.
Strona materialna… o tym lepiej nie mówić. Bogowie karzą ludzi w ten sposób, że robią ich nauczycielami wiejskimi!1

Te przeżycia L.M. Montgomery zaczerpnęła z własnego doświadczenia. List sfrustrowanej nauczycielki Stelli do zaznającej uroków wyższej edukacji Ani napisała wiele lat po tym, jak sama przestała pracować w wiejskich szkołach Wyspy Księcia Edwarda. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że jej wspomnienia z tamtego okresu były bardzo żywe...

Oczywiście autorką przekładu jest nieoceniona Janina Zawisza-Krasucka, co można poznać po "Zyziu".
 
Dzieci przed szkołą. Muskoka Lakes, Ontario, ok. 1887. (Źródło)

---
1 Lucy Maud Montgomery "Ania na uniwersytecie". Nasza Księgarnia, Warszawa 1990.

3 komentarze:

  1. Bardzo ciekaw;) Takie notki wywołują fale sentymentu, "Ania z Zielonego Wzgórza" mocno łączy się z moim dzieciństwem:) Dobrze, że nie jestem nauczycielką...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że w Polsce roku 2015 bogowie mają już inne sposoby na karanie ludzi niż robienie ich wiejskimi nauczycielami, ale pewnie niejeden nauczyciel dostrzeże w tym fragmencie coś znajomego ;)

      Usuń
    2. Nawet kandydat na nauczyciela/lektora dostrzega w tym coś znajomego :)

      Usuń

Dziękuję za komentarz.