poniedziałek, 20 czerwca 2016

PIKNIKI Z KLASYKĄ: Skrawki dzieciństwa: Tove Jansson, "Córka rzeźbiarza"


Pierwszy raz się zdarza, że w cyklu Pikników z klasyką mamy nowość (no, prawie nowość) wydawniczą. Chociaż "Córka rzeźbiarza" ukazała się w Polsce dopiero w tym roku, nie miałyśmy wątpliwości, że mieści się w obszarze tematycznym naszych Pikników, właściwie ten fakt w ogóle nie został poddany dyskusji. Bo chyba nikt nie ma wątpliwości, że "Muminki" to klasyka, a skoro tak, ten termin rozciąga się też na pozostałą twórczość literacką ich autorki: znacznie mniej znaną, co nie znaczy jednak mniej wartą poznania.

"Córka rzeźbiarza" to proza całkowicie odrębna od "Muminków", chociaż moim zdaniem wyczuwa się w niej tajemniczo-poetycki muminkowy klimat, ten spod znaku Włóczykija. Jest to zbiór krótkich opowiadań w całości również nieobszerny, bo liczący zaledwie około 150 stron, przenoszący czytelnika do krainy dzieciństwa Tove Jansson, bo opowiadania te mają charakter autobiograficzny. Nie jest to jednak w żadnym razie usystematyzowana biografia autorki, raczej zbiór impresji, malarskich kadrów z okresu jej dzieciństwa.


Narratorką jest mała dziewczynka, to jej oczami widzimy otaczający ją świat: brodatego dziadka, który niczym Bóg w Edenie przechadza się po zasadzonym przez siebie ogrodzie, tatę-rzeźbiarza i mamę-ilustratorkę. Dowiemy się, jak przetrwać epicką ucztę w towarzystwie artystycznej bohemy, sztorm, a także tego, że "[najbezpieczniej] jest chyba siedzieć na wysokim drzewie, o ile nie jest się jeszcze w brzuchu swojej mamy." Zwykłe wydarzenia codziennego życia mają tu odcień magiczny. I chyba właśnie ta magia dzieciństwa, nie całkiem słodka, czasem mroczna i groźna (bo wyobraźnie dziecka zapuszcza się w różne regiony) jest tym, co urzeka w tym tomiku. Bo nie ukrywam - "Córka rzeźbiarza" bardzo mi się spodobała, choć nie bardzo potrafię ją poddać analizie. Wolę po prostu zanurzyć się w ten świat sprzed stu lat, podążać za małą dziewczynką o bujnej wyobraźni ulicami Helsinek, schować się w łódce pływającej po tajemniczych zatoczkach i między maleńkimi wysepkami albo z antresoli podglądać życie tej niezwykłej artystycznej rodziny.
***

Zapraszam na blog Pyzy, jej wpis o "Córce rzeźbiarza" znajduje się dokładnie TUTAJ i pod tym linkiem odbywa się też nasza dzisiejsza piknikowa dyskusja (możliwość dodawania komentarzy pod moim wpisem jest wyłączone).


Zapraszam również na nasze wakacyjne Pikniki z klasyką. Podobnie jak w ubiegłym roku letnim Piknikom patronują kryminał i horror. Ponieważ ostatnio zaczęłam darzyć sympatią "detektywów w sutannach", w lipcu spotkamy się ze stworzonym przez G.K. Chestertona księdzem Brownem. A w sierpniu czekają nas opowieści niesamowite Elizabeth Gaskell.

---
Tove Jansson, "Córka rzeźbiarza". Przełożyła Teresa Chłapowska. Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2016.