środa, 20 kwietnia 2016

PIKNIKI Z KLASYKĄ: Prus kronikarz

Zgodnie z zapowiedzią nasz kwietniowy Piknik z klasyką to spotkanie z Bolesławem Prusem - w jego wcieleniu publicystycznym. Prus pisał Kroniki przez 38 lat, zaczął w 1874 r. od felietonów ukazujących się w Kolcach i w Niwie. Przez kilkanaście lat publikował tygodniowe kroniki w Kurierze Warszawskim, przez kolejnych kilkanaście w Kurierze Codziennym, współpracując również z innymi periodykami. Jego ostatnią publicystyczną przystanią został - w roku 1905 - Tygodnik Ilustrowany. Obecnie w bibliotekach i antykwariatach można znaleźć kilka wyborów Kronik Prusa. Monumentalnego dzieła opracowania wszystkich tekstów publicystycznych Bolesława Prusa podjął się prof. Zygmunt Szweykowski; opracowanie to, w dwudziestotomowej edycji było wydawane przez PIW począwszy od lat 50. Ponieważ nie udało nam się zdobyć tego samego wydania, a ponadto oczywiście nawet nie marzyłyśmy w tej chwili o zapoznaniu się z całym dorobkiem kronikarskim Bolesława Prusa, dokonałyśmy z Pyzą skromnego wyboru z wyboru i do naszych celów piknikowych zapoznałyśmy się z dziesięcioma tekstami:



Niwa 1875, 15.4.
Kurier Warszawski 1879, 29.12
Kurier Warszawski 1880, 21.2
Kurier Warszawski 1882, 18.3
Kurier Warszawski 1884, 17.2
Kurier Warszawski 1887, 3.4
Kurier Codzienny 1888, 26.6
Kurier Codzienny 1901, 1.1.
Tygodnik Ilustrowany 1909, 13.11.
Tygodnik Ilustrowany 1910, 10.12.

Czym są Kroniki? Dokładnie tym, co sugeruje nazwa: zapisem życia społecznego kraju, rzecz jasna ze szczególnym uwzględnieniem Warszawy. Prus pisze o sprawach błahych i doniosłych, czasem o wydarzeniach bardziej z dziedziny życia towarzyskiego, których znaczenia dziś już trudno dociec, nierzadko o kwestiach wagi ogólnonarodowej, zamieszcza też szkice obyczajowe, słowem - swobodnie przeskakuje z tematu na temat, z akapitu na akapit zmieniając ton i nastrój. Taki charakter swobodnej, lekko toczącej się pogawędki z czytelnikiem, nieskrępowanej jednym tematem, lecz dotyczącej głównie spraw bieżących ma większość felietonów Prusa, z wyjątkiem tych pisanych dla Tygodnika Ilustrowanego. Tu ton pisarza zmienia się, kroniki stają się poważnymi tekstami publicystycznymi o charakterze bardziej ogólnym, poświęconymi raczej aktualnym problemom niż bieżącym wydarzeniom.

Prus wielokrotnie pisze także o problemach felietonisty. O różnicach pomiędzy felietonistą "dawniejszym" a "dzisiejszym" pisze w pierwszym z wybranych tekstów:

Gdy dawniejszy felietonista narzekał na brak faktów, dzisiejszy przeklina ich nadmiar i nieledwie bije głowa o mur, myśląc, jak by je rozklasyfikować, w jaki sposób połączyć np. doniesienie o parowym pługu z wiadomością o schronieniu dla paralityków, wieść o tunelu podmorskim z wieścią o zjedzonym nauczycielu, który następnie pisze list donoszący o jak najlepszym zdrowiu.

W innym tekście skarży się na oczekiwania redakcji pod adresem felietonisty, by był on dostarczycielem rozrywki dla czytelnika i schlebiał jego gustom i opiniom. (Był to problem, który szczególnie doskwierał pisarzowi w "Kurierze Warszawskim"). Prus buntował się przeciwko takiej roli, chciał nie tylko bawić (jego tekstom nie można odmówić lekkości i dowcipu, co zresztą dla mnie bywało niekiedy zwodnicze: nie znając kontekstu sprawy czasem trudno się zorientować, czy pisarz chwali czy gani, posługując się ironią), chciał informować, otwierać umysły, pobudzać czytelników do myślenia.

Prus zajmował się wszystkimi sferami życia, nie stronił oczywiście od życia kulturalnego. W naszym wyborze znalazły się teksty o odczytach Sienkiewicza po jego powrocie z Ameryki (i o tym, co Sienkiewicz wyprawia z piękniejszą połową społeczeństwa - dosyć to seksistowskie, ale zabawne) i o dwóch słynnych aktorkach występujących wówczas w Warszawie: Modrzejewskiej i Sarze Bernhardt, a porównanie tych dwóch postaci daje okazję do ciekawych uwag głębszej natury.

Czytając Prusa niestety odnoszę wrażenie, że od jego czasów do naszych właściwie niezbyt wiele się zmieniło. Ciągle mamy te same wady i te same problemy, kiepskie drogi, słaby przemysł i w dodatku w obcych rękach, mało wydajne rolnictwo, słabą edukację. W tym duchu zakończę uwagą Prusa o patriotyzmie z Tygodnika Ilustrowanego (13 listopada 1909)

Prawdziwy, normalny patriotyzm to niby orzeł: uczucia są jego piersią, wola skrzydłami i szponami, mądrość - głową. Nasz zaś, nienormalny, patriotyzm ma wprawdzie szeroką pierś, ale brak mu głowy i skrzydeł... Skutkiem czego naród nasz nie jest jak owi purytanie, co to mężnie szli w nieznaną przyszłość, ażeby zbudować nową, wolną i potężną ojczyznę, ale jest jak dziecko, które z rozpaczą wyciąga ręce do odsuwającej się matki - przeszłości.
Ech, to samo można powiedzieć w roku 2016.

Czytać Kroniki? Oczywiście tak! Nie tylko ze względu na ich wartość kronikarską (a to naprawdę zajmujące - momentami - czytać o tym, czym żyli Polacy te sto parędziesiąt lat temu), nie tylko ze względu na talent publicysty, który nawet dane statystyczne (których też nie szczędzi) potrafi podać w sposób dziwnie strawny, ale też ze względu na tę ich nieszczęsną aktualność...


---
Koniecznie zapoznajcie się z tekstem Pyzy o Kronikach, tam również (a dokładnie TUTAJ) zapraszam dzisiaj do dyskusji.

Za miesiąc zmiana nastroju: czytamy "Dzban ciotki Becky", znany także jako "W pajęczynie życia" L.M. Montgomery, czyli klasyka literatury dziewczyńskiej.


2 komentarze:

  1. Kiedyś może i ja dokonam wyboru z wyboru i poczytam o tych nieszczęsnych wciąż aktualnych kwestiach. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam :)
      I wyłączam dodawanie komentarzy (o czym zapomniałam) bo dyskusja o tych kwestiach jest u Pyzy ;)

      Usuń