środa, 16 grudnia 2015

Festiwal "Emmy" uważam za otwarty! Quiz: Jak dobrze znasz Emmę?


Pewno już od jakiegoś czasu oczekiwałaś wiadomości z Hampshire i może trochę się dziwiłaś, że my, tacy starzy, tak źle umiemy rachować, bo też w rzeczy samej Cassy spodziewała się rozwiązania już miesiąc temu, lecz wreszcie wczoraj wieczór przyszedł czas i bez dłuższych wstępów wszystko się dobrze skończyło. Mamy drugą córeczkę (…) Nazwiemy ją Jenny. Twoja bratowa czuje się, Bogu dzięki, zupełnie dobrze po tym wszystkim.1

Tak 140 lat temu pewien pastor z małej wioski w Hampshire pisał w liście do siostry o narodzinach swojej córki. Jane Austen przyszła na świat 16 grudnia 1775 roku w Steventon, jako siódme dziecko wielebnego George’a Austena i jego żony Cassandry. Czterdzieści lat później, już jako autorka trzech wydanych powieści, powołała do życia Emmę Woodhouse. Austen pracowała nad „Emmą” od stycznia 1814 do marca 1815. „Zamierzam stworzyć bohaterkę, której nikt oprócz mnie nie będzie lubił” – poinformowała rodzinę.2 Jeśli Emma irytuje, dzieje się tak z woli jej twórczyni. Nie powinniśmy jednak traktować tych słów Jane Austen całkiem serio – jej czytelnik zawsze musi być czujny – w przeciwnym razie musielibyśmy przyznać, że zamiar pisarki powiódł się tylko częściowo. W ciągu dwustu lat, jakie upłynęły od jej „narodzin”, rzesze czytelników pokochały pannę Woodhouse, choć zapewne większość z nich przeszła przez fazę irytacji. Jaka jest zatem Emma? Na to pytanie być może odpowiemy w ciągu kolejnych dni Festiwalu. Na razie zaryzykuję stwierdzenie, że jest najbardziej uroczą snobką w historii literatury.


Na początek proponuję zabawę – quiz sprawdzający znajomość „Emmy”. Z czasów szkolnych pamiętam pewną klasówkę z „Pana Tadeusza”, na której trzeba było odpowiedzieć na pytania typu: „o której godzinie rozpoczęło się grzybobranie?” i „ile mrówek oblazło Telimenę?”. Coś w tym stylu, w każdym razie. Cóż, przyznaję, że mój quiz jest mniej więcej właśnie tego rodzaju i – uwaga! – niektóre pytania mogą być podchwytliwe. (To miał być taki szybki i mało pracochłonny wpis, ale okazało się, że znalezienie aplikacji umożliwiającej tworzenie quizów online, spełniającej moje wymagania, jest bardzo trudne. Po wielu próbach dałam za wygraną i stworzyłam quiz w Formularzach Google. Niestety tutaj opcję automatycznego sprawdzania odpowiedzi musiałam stworzyć ręcznie w arkuszu kalkulacyjnym, a wcześniej się tego nauczyć. W sumie te technikalia zajęły mi zupełnie szaloną ilość czasu, ale skoro posiadłam już umiejętność tworzenia testów, być może tego typu zabawy będą się na blogu jeszcze pojawiać).

Gotowi? To zaczynamy!





Uzyskany wynik można sprawdzić w tabeli pod tym linkiem: TABELA WYNIKÓW
Wyniki ułożone są chronologicznie, najświeższe pojawiają się na końcu. Może chwilę potrwać, zanim w tabeli pojawi się Twój wynik. 

Prawidłowe odpowiedzi wraz z uzasadnieniem znajdują się tutaj: ODPOWIEDZI

Zobacz, jak odpowiadali inni: PODSUMOWANIE ODPOWIEDZI UCZESTNIKÓW

Chcesz wypełnić test jeszcze raz?



Kurier Festiwalowy Nr.1

Dziś o "Emmie" piszą jeszcze:

miasto książek - "Dlaczego Emma nie mdleje i inne pytania"
Pierogi pruskie  - "Co tam się właściwie dzieje i gdzie jest Napoleon albo o tle powieści Jane Austen"
  
Jutro przyjrzymy się obyczajom. Marta z Leżę i czytam zaprasza na wpis: "Emma, to nie wypada! Mody i obyczaje wczoraj i dziś - na podstawie "Emmy" Jane Austen", a ja zajmę się modą w węższym rozumieniu i zajrzę do szafy Emmy, a może raczej pani Elton, tego samozwańczego arbitra elegancji. Natomiast Pyza z Pierogów pruskich opowie o tym, co czasem może wyniknąć z opowiedzenia historii na nowo.

Linki do wszystkich festiwalowych wpisów znajdują się też w Archiwum Festiwalu


---
1 Cytuję za: A. Przedpełska Trzeciakowska, „Jane Austen i jej racjonalne romanse”. WAB, Warszawa 2014.
2 James Edward Austen-Leigh, „A Memoir of Jane Austen”. Project Gutenberg.

W nagłówku quizu wykorzystałam akwarelę autorstwa Cassandry Austen przedstawiającą jej siostrę Jane.

26 komentarzy:

  1. Fantastyczny pomysł z tym quizem! :-) A pytania arcyciekawe, choć, faktycznie, podchwytliwe. Wygląda jednak na to, że właśnie z podchwytliwymi poradziłam sobie relatywnie najlepiej. W każdym razie - zaliczone, chociaż nie na piątkę ;-) Jestem pełna podziwu dla Twojej wiedzy o "Emmie" i Emmie i pod nie mniejszym wrażeniem umiejętności technicznych (arkusze kalkulacyjne - brr!).
    Najbardziej mnie zdziwiło, że intuicyjnie trafiłam z odpowiedziami na pytania o słowa wypowiedziane przez pana Knightley'a na spotkaniu z Emmą w ogrodzie oraz jego komentarz odnośnie ślubu panny Taylor. Nie pamiętałam ich, przyznam, ale od razu wydały mi się bardzo dla niego charakterystyczne: ciut ironii, odrobina humoru, szczypta elegancji (tym razem słownej). Szczerze mówiąc, po lekturze "Emmy", pan Knightley wydaje mi się niemal tak samo irytujący, jak tytułowa bohaterka. Po prostu jest zbyt doskonały, aby mógł być prawdziwy!
    P.S. Wersja odpowiedzi "d" na pytanie nr 25 - rozczulająca! Choć nie ma co się dziwić, zakochane kobiety potrafią traktować jak relikwię każdy przedmiot, którego dotykał ukochany. Ach! ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na dyskusję na temat pana Knightleya zapraszam Cię 20 grudnia, bo na naszym Pikniku będziemy z Pyzą plotkować o panach z Highbury ;)

      A wiesz, tę rzeczywistą pamiątkę po panu Eltonie zainspirowała bratanica Jane Austen, Fanny, która przechowywała w takim charakterze zdaje się ręcznik, którego kiedyś użył jej niedoszły narzeczony :)

      Usuń
    2. Z przyjemnością dołączę do niedzielnych ploteczek!
      Hmm, ręcznik... To trochę jak sweter albo wtulanie się w poduszkę i narkotyzowanie zapachem oblubieńca ;-) Jedyny minus - relikwii tak pokaźnego gabarytu nie da się zamknąć w rzeźbionej szkatułce na drobiazgi ;-)

      Usuń
    3. To raczej nie był ręcznik kąpielowy, myślę, że do większej szkatułki by się zmieścił;). Natrafiłam na tę informację przypadkowo i teraz raczej nie uda mi się jej odszukać i sprawdzić co to takiego dokładnie było. Ale fragment o Harriet, pozbywającej się "relikwii" po utraconej miłości mógł być takim prywatnym żartem, wplecionym do powieści. Jane Austen często zamieszczała w swoich książkach takie aluzje zrozumiałe tylko dla rodziny - i rzeszy biografów, w późniejszych czasach.

      Usuń
    4. Uwielbiam takie smaczki! Będę musiała rozejrzeć się za jakąś pozycją o powieściach Austen od kuchni-odkrywanie drugiego dna "Emmy" musi być naprawdę ciekawe. Coś mi się wydaje, że jeszcze nie raz dam się "Emmie" zainspirować :-)

      Usuń
    5. Och, cudownie, dla takich komentarzy warto organizować festiwale "Emmy"! ;)
      Jeśli chodzi o coś po polsku, to mogę polecić A.Przedpełską-Trzeciakowską:
      http://czytamtoiowo.blogspot.com/2014/09/anna-przedpeska-trzeciakowska-jane.html
      Chyba nic więcej u nas się nie ukazało. Niedawno Padma z "Miasta książek" polecała wiele pozycji angielskich.
      No i oczywiście jest Internet, sporo się można dowiedzieć, ale też głównie po angielsku.

      Usuń
    6. Miałam kiedyś tę książkę w ręku, ale nie kupiłam, "racjonalnie" stwierdziwszy, że powinnam zacząć od przeczytania powieści Austen. A teraz zacznę chyba od ponownej lektury "Emmy", bo już teraz widzę, że przegapiłam mnóstwo cudowności. A na dodatek, pozazdrościłam Wam (Tobie i Pyzie) analitycznych umysłów. Dzięki za tropy!

      Usuń
    7. Wydaje mi się, że przeczytanie książki ponownie, to nigdy nie jest zły pomysł, chyba ze to zła książka, ale w przypadku Jane Austen nie ma o tym mowy. Po prostu za pierwszym razem śledzimy głównie rozwój fabuły i nie jesteśmy się w stanie skoncentrować na wszystkim. A powieści Austen są bardzo proste z pozoru, ale w rzeczywistości bardzo gęste. Wydaje mi się nawet, że za kolejnym razem, czyta się nawet lepiej.

      Usuń
  2. Oj, prawie nic nie pamiętałam ^^
    Ale to nic. Czekam niecierpliwie na Wasze wpisy :)

    Karmena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to dobry moment, żeby sobie powtórzyć "Emmę"? Książki Austen tylko zyskują przy powtórkach ;)
      Zapraszamy!

      Usuń
  3. O kurczę, to dopiero test! Nigdy takich szczegółowych nie robiłam i myślę, że gdyby nie to, że przy okazji Festiwalu zapoznaję się z różnymi wersjami "Emmy", poszłoby mi dużo gorzej (a i tak złapałam się na wiele podchwytliwych szczegółów :))! Podziwiam też bardzo, że jest to tak świetnie zrobione technicznie -- chapeau bas! :)

    Doceniam bardzo odpowiedzi na pytanie 23, bardzo w stylu pana W. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za uznanie, mam nadzieje, że ta nowozdobyta wiedza techniczna jeszcze mi się przyda ;)

      A propos tego pytania pana W. Ono jest zaskakujące, bo takie właściwie... intymne, ale biorąc pod uwagę ówczesną modę, bardzo rozsądne. W ogóle uwagi pana W. są bardziej rozsądne, niż się na ogół uważa ;)

      Usuń
    2. Mam nadzieję, szkoda by było, gdyby nie! :)

      Tak, też zwróciłam na to uwagę. Ale przynajmniej Jane nie podzieliła losu Marianny w tym względzie ;).

      Usuń
    3. No, to by było powtarzanie już ogranych chwytów.

      Usuń
  4. Zabrakło jeszcze jednego pytania, iście węzła gordyjskiego: co otrzymała Jane Fairfax jako prezent-niespodziankę: pianino czy fortepian? :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjaśniam to na stronie z odpowiedziami do testu. To znaczy nie do końca wyjaśniam. Jane dostała pianoforte :). Co można przetłumaczyć i tak, i tak. Chodzi o rozsądek tłumacza, albo o jego wiarę w rozsądek Franka Churchilla. Pani Dmochowskiej zabrakło tu konsekwencji, ale to nie była jej jedyna wpadka.

      Usuń
    2. Bazując na tekście Dmochowskiej jednoznacznie wyjaśnić się tego nie da :-) Mnie najbardziej rozbawiły polskie imiona - zwłaszcza Henryś, jeśli dobrze pamiętam :-)

      Usuń
    3. Zdradzę, że u Hadyny będzie wpis o przekładach, ale skoro już poruszyliśmy tę kwestię... "Emma" w tłumaczeniu, to ciągle bardzo fajna książka, ale niedokładnie ta, którą napisała Austen. Spolszczanie imion kiedyś było powszechne, a ten przekład swoje lata ma. Akurat Henryczek jest słodki, ale Jan i Jerzy mnie irytowali. Z takich całkiem oczywistych rzeczy, które zmieniła tłumaczka, mogę wymienić sposób zwracania się do siebie bohaterów. Knightley mówił po prostu "Emmo" (ty), znał ja od kołyski. A nikt nie ośmieliłby się nazwać jej "panną Emmą", to byłoby niegrzeczne. Przysługiwał jej tytuł panny Woodhouse. To była istotna różnica w regencyjnej Anglii. No i wiele aluzji i drugich den ginie w przekładzie.

      Usuń
    4. Ja tam jestem na to za słaby i - przyznaję - za leniwy :-) choć byłem już o włos od sięgnięcia do oryginału bo zaciekawił mnie rozdźwięk pomiędzy deklaracjami o siostrzano-przyjacielskich relacjach pomiędzy Emmą a panią Weston podczas gdy Emma zwraca się do niej per pani, no i zaintrygowało mnie miejsce, w którym odbyło się przyjęcie weselne państwa Weston :-)

      Usuń
  5. Bo żeby zrozumieć powieść sprzed 200 lat, trzeba zrozumieć, jak ludzie żyli 200 lat temu :). W przeciwnym razie można dojść do całkiem błędnych wniosków. Anglicy tamtej epoki bardzo rzadko zwracali się do siebie po imieniu, to był dowód ogromnej zażyłości. No wiesz, pani Elton zwracała się do męża panie E. ;) Frank Churchill zwracał się do ojca "sir", tak samo zresztą jak John Knightley do teścia.
    A na miejsce przyjęcia nie zwróciłam uwagi, ale zakładam, że było w Hartfield.
    Ale w ogóle polecam sięgnięcie po oryginał. Angielszczyzna jest nieco archaiczna, ale wcale nie taka trudna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne ale przecież były koniec końców przyjaciółkami :-) podobnie jest zresztą w przypadku Harriet i Emmy, gdzie odpada kwestia różnicy wieku. Jeśli chodzi o miejsce, to chodziło mi o to, że wygląda na to, że przyjęcie weselne odbyło się w domu Woodhouse'ów a przecież Ann była dla nich, jakby nie patrzeć, obcą osobą.

      Usuń
    2. Tak wtedy wyglądała przyjaźń. Mnie to nie dziwi. Interesujące jest to, że Emma mówi do Harriet po imieniu, a ona do niej "panno Woodhouse". To wskazuje, jak bardzo, również w mniemaniu Emmy, ich relacja jest asymetryczna, choć Emma deklaruje przyjaźń. Asymetryczność w formach zwracania się widać również w relacji Knightley-Emma i pani Weston-Emma, ale to jest zrozumiałe, bo to jest niejako oficjalnie relacja mentor/mentorka-uczennica. "Przyjaźń" Emmy z Harriet jest właściwie parodią relacji pani Weston z Emmą.

      Mieszkała z nimi przez 16 lat, więc była domownikiem. Byłoby nieprzyzwoitością, gdyby jej tego wesela nie urządzili.

      Usuń
    3. Oczywiście, to tego dochodzi jeszcze różnica sfer - ciekawe jednak, że do szwagra Emma zwraca się po imieniu :-).
      Zapewne pan Woodhouse uznał, że lepiej zrobić jej to przyjęcie u nich, niż gdyby on miał się wybierać gdzieś z domu i narażać na otwarcie okien :-)

      Usuń
    4. Różnica sfer też, ale chyba jednak w mniejszym stopniu, wydaje mi się, że to jest jednak bardziej podkreślenie, że Emma bawi się w Pigmaliona. Ale niezależnie od tego, którą interpretację wybierzemy, mamy okazje pośmiać się z Emmy. Bo przecież jednocześnie ona stara się prezentować Harriet jako osobę godną najwyższych kręgów towarzyskich, a z drugiej strony, jej patronat nad Harriet jest bardzo podobny do tego, co tak krytykowana przez nią pani Elton robi z Jane Fairfax.

      A szwagier to tak jak brat. Poza tym nie mogłaby do niego mówić "panie Knightley", bo to było zarezerwowane dla jego starszego brata.

      Pan Woodhouse - otóż to!

      Usuń
    5. Mnie się wydaje, że Emma jest bardziej irytująca niż zabawna, a już Harriet na pewno nie było do śmiechu z tytułu znajomości z Emmą. Coś jest w tym porównaniu z Pigmalionem ale zestawianie z Augustą i Jane już mnie nie przekonuje.

      Usuń
    6. Ależ skąd, Harriet była zachwycona ;) Ale jak słusznie zauważyłeś, o mały włos, a skończyłoby się to dla niej tragicznie. Mnie się ta analogia z panią Elton wydaje całkiem wyraźna. Emma sama decyduje, że weźmie Harriet pod swoje skrzydła i "zrobi jej dobrze", według swojego widzimisię. Dokładnie to samo robi pani Elton Jane. Ale zaczęliśmy od tego, jak się do siebie zwracają - tutaj widać taki sam brak szacunku Eltonowej wobec Jane, jak Emmy wobec Harriet.

      Usuń

Dziękuję za komentarz.